Słomiany zapał?

silownia

Obawiam się, że mam duży problem z siłownią, chociaż sama nie wiem, czy jest to problem z siłownią czy nazywa się to po prostu słomiany zapał. Ale od początku. Jestem totalną fanką wszystkich sportów. Wszystkich. Kocham siatkówkę, wielbię piłkę nożną, lekkoatletyka to moja królowa. Skoki narciarskie, hokej, piłka ręczna, zawody fitness – wszystko. Siedząc na kanapie. I tak jak sobie siedzę na tej mojej kanapie to zawsze myślę, że ja przecież byłabym świetna w każdej dyscyplinie. Na pierwszy ogień poszło to, co najbliższe  i najłatwiejsze –  czyli siłownia. I jak pomyślałam, tak zrobiłam.

Pierwsze kroki – do sklepu po strój – wiadomo. Wprawdzie mój kolega, znawca, powiedział, że najgorzej zaczynać od wyboru stroju, bo przecież nie ubranie w sporcie jest najważniejsze. Ale jak mam pojawić się na tej siłowni – w starych, wypchanych na kolanach dresach?

Wystrojona jak stróż w Boże Ciało, czy też jak kto woli – szczur na otwarcie kanału –  wparowałam na siłownię. Niewygodnie było mi jak cholera, bo obcisłe legginsy piły sami wiecie gdzie, koszulka więcej odsłaniała niż zasłaniała i ogólnie lepiej wyglądałam w domu w tych ciuchach, niż w lustrach na sali ćwiczeń. Tak – racja – pojawia się pytanie, po co ja w ogóle poszłam na tę siłownię – lansować się czy ćwiczyć? Ćwiczyć oczywiście, bo całe życie mam za dużo tu i ówdzie a siedzenie na kanapie raczej nie pomaga w zachowaniu idealnej figury.

Zacznę od tego, że ponad połowa sprzętów stanowiła dla mnie zagadkę nie do rozwiązania. Powiedziano mi, że jak będę miała z czymś problem to zapytać trenera – pana z napisem na koszulce – TRENER i on mi wszystko pokaże. I tu pojawia się kolejny problem, bo trener z napisem na koszulce TRENER cały czas był zajęty rozmową z panią, która – umówmy się –  wyskoczyła z Instagrama i wyglądała jak milion dolarów. Nie polubiłam jej od pierwszego spojrzenia (tak, przyznaję się- jest to beznadziejna cecha, ale jak zobaczyłam te zgrabne nogi i zgrabne wszystko i odziane w kolorowy lateks to szlag mnie trafił). Zostałam zatem na bieżni i udawałam, że jest super. I pokonując kolejny kilometr na tej bieżni – chodząc-  bo chyba nie wspomniałam wcześniej, że biegać nienawidzę,  postanowiłam zainwestować w trenera osobistego. I to był strzał w dziesiątkę.

Przez godzinę zmaltretował mnie jak… sama nie wiem co – bo porównania nie mam żadnego. Tu ciężary, tu podskoki, tu – nawet nie wiem jak to się nazywało, przysiady – padłam po godzinie. Serio. Padłam. 150 złotych uważam za dobrze wydaną kwotę. Od „mojego osobistego trenera” dostałam rozpiskę wszystkich ćwiczeń, życzenia powodzenia w dalszym moim życiu na siłowni i przysłowiowego kopa w dupę. Na szczęście oczywiście.

Wróciłam do domu, umarłam trzy razy ze zmęczenia, powiesiłam rozpiskę na lodówce i zgadnijcie? Usiadłam na kanapie. Jak to się nie nazywa słomiany zapał to ja nie wiem… Ale na swoje usprawiedliwienie dodam, że moje zrywy „siłowniane” pojawiają się bardzo regularnie. Naprawdę. Mam nawet wykupiony karnet- całoroczny. Czy z niego korzystam to już sprawa drugorzędna. Mam go. I w każdej chwili mogę go użyć. A to dużo dla mnie znaczy:)

fot. Pexels

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Babeczki z innej beczki

Salon kobiet

Poznałyśmy się w sytuacji, kiedy powierzono nam bardzo ciekawe wyzwanie – redagowanie magazynu i wszelkich kanałów komunikacyjnych o kobietach, dla kobiet i z kobietami…

Najnowsze posty

Osadzona, książka, obraz, kobieta

„Osadzona” Anny Matusiak – recenzja książki

Przeczytana jednym tchem jak pozostałe książki Anny Matusiak. Osadzona jest inna niż pozostałe. Ma jednak punkty styczne, ale o tym później. Tym razem Ania zabiera nas w daleką podróż. Do przepięknej Japonii. Niestety główna bohaterka nie miała okazji poznać jej piękna…

zupa TAJSKA

Zupa tajska

Zanim powiesz: to nie dla mnie, mam coś, co cię przekona. Mianowicie, zupę robi się max. 30 minut, a jest tak pyszna, że na jednej dokładce się nie skończy. Dodam, że jest tak prosta, że nawet jeśli masz, dwie lewe ręce, to dalej masz dwie, więc nie marudź.

Wyrzuty sumienia

Na pewno dopadły każdego i każdą z nas w różnych sytuacjach życia. Na pewno wywołały w nas niemiłe uczucia i zapewniły stres i nieprzespane noce. Wyrzuty sumienia, bo o nich mowa – czy rzeczywiście warto się nimi przejmować? Czy pozwolić im na wprowadzanie zmian w naszym życiu?

zielona sałatka z bobem

Sałatka z bobem

Pyszna i kolorowa sałatka z młodym bobem, świeżymi warzywami i oliwkami to idealna przekąska na ciepłe, letnie dni. W okresie zimowym, gdy brakuje świeżego bobu, można użyć tego mrożonego. Sałatkę z bobem warto podać w towarzystwie aromatycznego sosu, na przykład zielonego sosu na bazie jogurtu greckiego. Nada naszej potrawie wyjątkowego smaku i sprawi, że będzie się pięknie prezentować.

Weekendowa wycieczka

Cudze chwalicie — swego nie znacie — mówi stare przysłowie. Często szukamy miejsc do wypoczynku w dalekich zakątkach świata, a nie wiemy, że całkiem niedaleko są miejsca, które warto zobaczyć i gdzie można odpocząć. Dziś proponuję wycieczkę do Lichenia.

Piotr Krysiak Dziewczyny z Dubaju 2

Dubaj jest w nas

Od dłuższego czasu przyglądam się zamieszaniu, jakie wywołała publikacja książki Piotra Krysiaka Dziewczyny z Dubaju 2 – zamieszaniu, dodajmy, nieco wykreowanemu przez autora, który akurat w dziedzinie marketingu ma sporo talentu i doświadczenia. Ostatnio Audioteka.pl wycofała ze sprzedaży wersję audio tej publikacji, tłumacząc to zbyt dużymi kontrowersjami, jakie budzi tytuł (być może taką decyzję wymusił nowy właściciel Audioteki.pl, czyli Wirtualna Polska, który nie chce kłopotów na samym starcie).

Z potrzeby bliskości

Każdy z nas posiada określone potrzeby i dąży do ich zaspokojenia. Jedną z nich jest potrzeba bliskości, która u dzieci w gruncie rzeczy gra pierwsze skrzypce. Z tym że ta potrzeba nie znika, ale pozostaje w każdym z nas — również w dorosłości. Niektórzy zaspokajają ją, wchodząc w związki formalne lub nie. Inni, tworząc sieć przyjaciół, z którymi starają się utrzymywać bliższy kontakt, czasami przypominający wręcz relację, jaka łączy rodzeństwo.

Babeczki z innej beczki

Masz pytanie?
Skontaktuj się z nami