Wiele jest filmów o miłości. Burzliwej, romantycznej, durnej, chmurnej, jakiej tam chcecie. Są gorące erotyki, z facetami jak marzenie na piaszczystej plaży o zachodzie słońca. O różnych kolejach losu. Wyciskacze łez. Patrzymy z zachwytem na piękne ciała splątane w erotycznym uniesieniu. Aż gęstnieje powietrze.
A co z przeżywaniem miłości przez kobiety w „pewnym wieku”? Co z marzeniami wydawać by się mogło już nie do spełnienia?? Reżyser filmu „Powodzenia, Leo Grande” zabiera nas w drogę do odkrywania na nowo własnej cielesności, życiowych marzeń, listy do zrealizowania. W subtelny sposób pokazuje zachwyt i jednoczesne zażenowanie bohaterki męskim nagim ciałem. Z zasznurowanej po uszy pani nauczycielki ściąga kolejne warstwy narosłego przez lata wstydu, poświęcenia, życia pod linijkę i udawanego spełnienia. Prowadzi poprzez odhaczanie kolejnych punktów do zrealizowania z miłosnej listy ars amandi do sceny końcowej.
My kobitki, kiedy wydaje nam się, że jesteśmy już przezroczyste dla świata, nie wstydźmy się chcieć rozkwitać od nowa. Stańmy przed lustrem, popatrzmy na siebie z czułością i rozkwitnijmy najpierw same dla siebie.
Fot. Pexels