Zupełnie nie burakowy burak

Rano zajrzałam do moich zapasów i stwierdziłam, że brakuje mi już warzyw. Chwyciłam siatę w rękę, bo przecież reklamówki teraz są szkodliwe. Siata stosowna, bo ma wzór z marchewami. Jedna w jedną dorodna. Zupełnie jak te, które znalazłam na półce w warzywniaku pani Gosi. Kobieta o złotym sercu i zawsze ubrudzonymi od piasku dłońmi zagadała wesoło do mnie:

– Czego dziś potrzeba, kochaniutka?

Rozglądałam się dookoła uważnie i stwierdziłam, że jestem jak nic jakimś królikiem w głębi dusza, bo wszystkie sałaty, rzodkiewki i inne cuda z grządek do mnie krzyczały, że mam je kupić. Ach te wybory ograniczone zasobem portfela i żołądka. Lepiej kupić mniej czy więcej, ciągłe pytanie pojawiające się w głowie. Gdy tak biłam się z myślami, w sklepie pojawił się jakiś on z miną nachmurzoną jak zły jesienny dzień. Pogłaskał brodę nerwowym ruchem, jakby ta mała czynność miała przyspieszyć decyzję, bo też zawisł nad regałem, ale on –  z owocami. W duchu zaśmiałam się, bo przecież miał przed oczami wyłącznie jabłka i banany. Jeśli on nie umiał wybrać, to co ja miałam powiedzieć. I wtedy nagle on spojrzał na mnie tymi swoimi ciemnymi jak nocne niebo oczami i zmierzył mnie tak, że aż poczułam mrowienie w butach. Uśmiechnęłam się lekko, żeby przełamać lody między bruzdami jego brwi. On tylko przewrócił oczami i wrócił do wpatrywania się w regał. Pani Gosia zagadnęła też jego:

– Witam pana, czy mogę w czymś pomóc?

Niestety pan nie chciał pomocy, co obwieścił pomrukiem niedźwiedzia, który obudził się na wiosnę za wcześnie. Zezłościł mnie niemiłosiernie tym dźwiękiem. „Co za burak” – pomyślałam i ku swojej zgubie zaczęłam się cicho pod nosem śmiać. Próbowałam to uciszyć dłonią zasłaniając usta, ale niestety z tego wszystkiego parsknęłam ciut za głośno. Pan Burak znowu przeniósł na mnie wzrok, ale na szczęście nic nie skomentował. Jedyne, co zauważyłam to, że się lekko zarumienił. Jednak mogło mu się po prostu zrobić ciepło, bo sklepik pani Gosi nie należał do wielkich. Trzy osoby stojące w nim od kilkunastu minut mogły śmiało podnieść temperaturę w szybkim czasie. Zamiast pakować coś do koszyka stałam i gapiłam się na niego z lekko opuszczoną głową, żeby nie widział, że się gapię. Miał na sobie sportowe, ale eleganckie ciuchy, które tylko podkreślały, że lubi się dużo poruszać. „Musi być dość wysportowany”- pomyślałam i wreszcie wpakowałam dwa pęczki rzodkiewek i sałatę do koszyka. Następnie umieściłam tam cebulę, kapustę włoską, worek z ziemniakami, ale ten mały, bo nie jadłam ich za dużo. Ku zdziwieniu poczułam na sobie wzrok pana Buraka. Teraz to mi się zaczęło robić dziwnie ciepło. Spojrzałam na niego lekko zaczepnie, a on uśmiechnął się. Och to był ten uśmiech, od którego topią się lody. Jak ja mogłam go nazwać burakiem, pomyślałam i lekko westchnęłam. I wtedy on się odezwał głosem, na który nie byłam gotowa.

– Jeszcze moment a rączka się urwie – i wskazał ruchem brody na mój koszyk.

Dokładnie w tym momencie,  dokładnie to się stało. Wszystko z koszyka posypało się na podłogę. Pani Gosia jednak zamiast rzucić się na pomoc, bo stała obok, zrobiła nam więcej miejsca, co wykorzystał pan… już nie taki Burak. Rzucił się na kolana i zaczął zbierać moje skarby. No, nie do końca jeszcze moje, bo za nie nie zapłaciłam. Położył je na stoliku przy kasie, mówiąc do mnie głosem niczym z radia:

– A mówiłem, że się urwie.

Uśmiechnął się do mnie tak, że chciałam, żeby stał już tak tu na zawsze.

– Tak, racja – wybąkałam pod nosem, a on się zaśmiał.

– Robert jestem. Może mogę ci jakoś pomóc? – zapytał i było w tym zdaniu milion propozycji.

„Och, zupełnie nie jesteś żadnym burakiem, Buraczku” – pomyślałam i … „strzelilam buraka”…

fot.Pexels

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Patrycja
Patrycja
2 lat temu

Bardzo pozytywny tekst:) jak promyk słońca w pochmurny dzień:)

Babeczki z innej beczki

Salon kobiet

Poznałyśmy się w sytuacji, kiedy powierzono nam bardzo ciekawe wyzwanie – redagowanie magazynu i wszelkich kanałów komunikacyjnych o kobietach, dla kobiet i z kobietami…

Najnowsze posty

Osadzona, książka, obraz, kobieta

„Osadzona” Anny Matusiak – recenzja książki

Przeczytana jednym tchem jak pozostałe książki Anny Matusiak. Osadzona jest inna niż pozostałe. Ma jednak punkty styczne, ale o tym później. Tym razem Ania zabiera nas w daleką podróż. Do przepięknej Japonii. Niestety główna bohaterka nie miała okazji poznać jej piękna…

zupa TAJSKA

Zupa tajska

Zanim powiesz: to nie dla mnie, mam coś, co cię przekona. Mianowicie, zupę robi się max. 30 minut, a jest tak pyszna, że na jednej dokładce się nie skończy. Dodam, że jest tak prosta, że nawet jeśli masz, dwie lewe ręce, to dalej masz dwie, więc nie marudź.

Wyrzuty sumienia

Na pewno dopadły każdego i każdą z nas w różnych sytuacjach życia. Na pewno wywołały w nas niemiłe uczucia i zapewniły stres i nieprzespane noce. Wyrzuty sumienia, bo o nich mowa – czy rzeczywiście warto się nimi przejmować? Czy pozwolić im na wprowadzanie zmian w naszym życiu?

zielona sałatka z bobem

Sałatka z bobem

Pyszna i kolorowa sałatka z młodym bobem, świeżymi warzywami i oliwkami to idealna przekąska na ciepłe, letnie dni. W okresie zimowym, gdy brakuje świeżego bobu, można użyć tego mrożonego. Sałatkę z bobem warto podać w towarzystwie aromatycznego sosu, na przykład zielonego sosu na bazie jogurtu greckiego. Nada naszej potrawie wyjątkowego smaku i sprawi, że będzie się pięknie prezentować.

Weekendowa wycieczka

Cudze chwalicie — swego nie znacie — mówi stare przysłowie. Często szukamy miejsc do wypoczynku w dalekich zakątkach świata, a nie wiemy, że całkiem niedaleko są miejsca, które warto zobaczyć i gdzie można odpocząć. Dziś proponuję wycieczkę do Lichenia.

Piotr Krysiak Dziewczyny z Dubaju 2

Dubaj jest w nas

Od dłuższego czasu przyglądam się zamieszaniu, jakie wywołała publikacja książki Piotra Krysiaka Dziewczyny z Dubaju 2 – zamieszaniu, dodajmy, nieco wykreowanemu przez autora, który akurat w dziedzinie marketingu ma sporo talentu i doświadczenia. Ostatnio Audioteka.pl wycofała ze sprzedaży wersję audio tej publikacji, tłumacząc to zbyt dużymi kontrowersjami, jakie budzi tytuł (być może taką decyzję wymusił nowy właściciel Audioteki.pl, czyli Wirtualna Polska, który nie chce kłopotów na samym starcie).

Z potrzeby bliskości

Każdy z nas posiada określone potrzeby i dąży do ich zaspokojenia. Jedną z nich jest potrzeba bliskości, która u dzieci w gruncie rzeczy gra pierwsze skrzypce. Z tym że ta potrzeba nie znika, ale pozostaje w każdym z nas — również w dorosłości. Niektórzy zaspokajają ją, wchodząc w związki formalne lub nie. Inni, tworząc sieć przyjaciół, z którymi starają się utrzymywać bliższy kontakt, czasami przypominający wręcz relację, jaka łączy rodzeństwo.

Babeczki z innej beczki

Masz pytanie?
Skontaktuj się z nami