Walka z jesienną zmorą

jesienne kolorowe liście

Jesienią bywa, że budzę się z chłodem wokół serca. Mówią, że to tylko zaduma, że duch przeszłości kładzie się niczym jesienny liść na naszej duszy. Jest mokry od łez, jest szorstki niczym złe wspomnienia, które w tej samej chwili nagle pojawią się tuż za gałkami ocznymi. Skóra pali. Im mocniej zło chce wyjść, tym silniej zaciskam oczy. Potem dłonie zwijają się w pięści, jakby chciały bić się z myślami o pierwszeństwo. Rośnie złość na bezsilność, która przysiada przy moim ramieniu, jakbyśmy się kiedykolwiek miały zaprzyjaźnić.

Między neuronami przeciska się wolno informacja, o tym, który jest dzień tygodnia. Jeśli to weekend to tym bardziej marszczę nos, że aż piegi zaczynają się dusić, wołając o litość, jak opadające liście z drzew. Czuję, jak coraz szybciej łapię powietrze. Złość! Gniew pierwotny budzi się i dociera do stóp, u których palce zwijają się, nawet te, które Babiński i jego odruch zwykle dźwigają ku górze.

Mam wrażenie, że w każdej komórce ciała słychać ostrego rocka, który wyciera papierem ściernym nadzieję na przebudzenie. Ciemność! Ból! Wszystko jest we mnie nie tak. W ustach posmak goryczy po dniach, które przecież miały ulecieć. Dusza wychodzi ze mnie i zawisa nade mną ze swoją miną diabelską. Śmieje się ze mnie. Czuję, jak drży jej zwiewna kiecka, bo zanosi się śmiechem, gdy ciało w dole czuje się sponiewierane. Budzi się myśl ciemna i gęsta, jak otulająca pola mgła, że już tego poranka nie wstanę, że nie ma nic sensu, że wszystko przecież, co nadejdzie, wtłoczy mnie w krainę bólu. Zaczynają drżeć zęby, a potem napina się szczęka. Umieram. Tak. Umieram jesienną porą… Przegrywam walkę z jesienną zmorą…

… A potem na łóżko wskakuje kot. Bardziej go czuję, niż widzę. Robi swoje magiczne kółko. Obchodząc własny cień, dotyka mnie delikatnie swoim mokrym i chłodnym nosem. Czuję, jak rozmawia z moim ciałem. Kładzie głowę na moim boku, jakby chciał usłyszeć, czy jeszcze jakaś resztka światła się we mnie tli. Złość chce odepchnąć niewinne niczemu zwierzę, ale ciało zbyt sparaliżowane leży tylko i czeka na rozwój wydarzeń. Dokładnie tę chwilę wyłapuje kot. Zaczyna swoją mruczankę. Metodycznie ogrzewa moje ciało. Jego komórki drżą tak, żeby połączyć się z wibracją moich. Robi mi się cieplej. Bardzo powoli do jaźni dociera, że jest szansa na ratunek. Jest szansa, że przeżyję kolejny jesienny poranek.

rudy kot pod kocem
fot. pixabay

Dusza robi głupią minę i wraca do ciała, bo kot rzuca na nią swój czar. Kładzie się we mnie i wtedy czuję, że wraca krążenie w dłoniach. Potem budzą się stopy, jakby nagle opamiętały się i lekko drżą. Niemądre właśnie przypomniały sobie, że jeszcze dziś nie zatańczyły salsy czy samby. Ciepło zaczyna docierać do serca, które wzdryga się małą arytmią. Otrzepuje w ten sposób z siebie koszmary, złość, ból. Dostaję gęsiej skórki, jakbym chciała mieć cokolwiek wspólnego z kocią sierścią, która unosi się w powietrzu, bo od dobrej chwili kot postanowił się umyć i przy okazji też liże moją koszulkę i kawałek wystającego ciała. Jego szorstki język gila mnie. To wywołuje pierwszy mimowolny uśmiech.

Wszystko wraca do równowagi. Gdy otwieram oczy, widzę ciemność. Dłonią głaszczę kota. Chwilę waham się, czy warto uciekać z łóżka. Przeczesuję długie włosy, żeby z nich wytrzepać resztki zła, żeby w ciągu dnia nic już ze mnie nie wyszło. Siadam na rancie łóżka. Kot korzysta z okazji i wskakuje w moje miejsce. Cwaniak wie, że rozgrzał mnie w pełni. Podnoszę żaluzje powoli, bo wiem, że tam już obudził się dzień. Ptaki skaczą w swoim szale radości. Patrzę na nie. Mówię i myślę, że są szalone. Czy słońce, czy deszcze, one zawsze takie szczęśliwe.

Włączam muzykę. Leci Under pressure Queenu. Czy naprawdę czeka mnie dzień bez presji? Nie wiem, ale słońce wlatując między złotymi liśćmi, właśnie całuje mnie w moje piegi i stwierdzam, że być może to właśnie ten dzień będzie moim najlepszym. Będzie tym, który sprawi, że kolejne poranki będą cudowne, będą moją nową nadzieją. Z uporem roztańczonej dziewczyny z teledysku Maniac walczę z makijażem i fryzurą.

Ruszam w nowy dzień, idąc mokrą ulicą. Musiało padać w nocy, pojawia się myśl. Zauważam piękny bokeh na mijanej pajęczynie i czuję szczęście, którego znowu się nie spodziewałam. Och wariatka ze mnie, szepczę do wiatru. Dopinam płaszcz i biegnę, bo życie już zapaliło mi zielone światło…

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Marysia
Marysia
2 lat temu

Koty to lekarstwo na smutek. Czasem próbuję wyobrazić sobie mój dom bez nich i szybko się otrząsam. Chcę wyjrzeć za okno, mimo, że wiem co tam ujrzę- szarobure podwórko, to na parapecie zawsze będzie jedna z moich ciepłych kulek, która cichutko się do mnie odezwie i tak przyglądamy się razem światu, który już teraz jest mi bardziej przychylny.

Babeczki z innej beczki

Salon kobiet

Poznałyśmy się w sytuacji, kiedy powierzono nam bardzo ciekawe wyzwanie – redagowanie magazynu i wszelkich kanałów komunikacyjnych o kobietach, dla kobiet i z kobietami…

Najnowsze posty

Osadzona, książka, obraz, kobieta

„Osadzona” Anny Matusiak – recenzja książki

Przeczytana jednym tchem jak pozostałe książki Anny Matusiak. Osadzona jest inna niż pozostałe. Ma jednak punkty styczne, ale o tym później. Tym razem Ania zabiera nas w daleką podróż. Do przepięknej Japonii. Niestety główna bohaterka nie miała okazji poznać jej piękna…

zupa TAJSKA

Zupa tajska

Zanim powiesz: to nie dla mnie, mam coś, co cię przekona. Mianowicie, zupę robi się max. 30 minut, a jest tak pyszna, że na jednej dokładce się nie skończy. Dodam, że jest tak prosta, że nawet jeśli masz, dwie lewe ręce, to dalej masz dwie, więc nie marudź.

Wyrzuty sumienia

Na pewno dopadły każdego i każdą z nas w różnych sytuacjach życia. Na pewno wywołały w nas niemiłe uczucia i zapewniły stres i nieprzespane noce. Wyrzuty sumienia, bo o nich mowa – czy rzeczywiście warto się nimi przejmować? Czy pozwolić im na wprowadzanie zmian w naszym życiu?

zielona sałatka z bobem

Sałatka z bobem

Pyszna i kolorowa sałatka z młodym bobem, świeżymi warzywami i oliwkami to idealna przekąska na ciepłe, letnie dni. W okresie zimowym, gdy brakuje świeżego bobu, można użyć tego mrożonego. Sałatkę z bobem warto podać w towarzystwie aromatycznego sosu, na przykład zielonego sosu na bazie jogurtu greckiego. Nada naszej potrawie wyjątkowego smaku i sprawi, że będzie się pięknie prezentować.

Weekendowa wycieczka

Cudze chwalicie — swego nie znacie — mówi stare przysłowie. Często szukamy miejsc do wypoczynku w dalekich zakątkach świata, a nie wiemy, że całkiem niedaleko są miejsca, które warto zobaczyć i gdzie można odpocząć. Dziś proponuję wycieczkę do Lichenia.

Piotr Krysiak Dziewczyny z Dubaju 2

Dubaj jest w nas

Od dłuższego czasu przyglądam się zamieszaniu, jakie wywołała publikacja książki Piotra Krysiaka Dziewczyny z Dubaju 2 – zamieszaniu, dodajmy, nieco wykreowanemu przez autora, który akurat w dziedzinie marketingu ma sporo talentu i doświadczenia. Ostatnio Audioteka.pl wycofała ze sprzedaży wersję audio tej publikacji, tłumacząc to zbyt dużymi kontrowersjami, jakie budzi tytuł (być może taką decyzję wymusił nowy właściciel Audioteki.pl, czyli Wirtualna Polska, który nie chce kłopotów na samym starcie).

Z potrzeby bliskości

Każdy z nas posiada określone potrzeby i dąży do ich zaspokojenia. Jedną z nich jest potrzeba bliskości, która u dzieci w gruncie rzeczy gra pierwsze skrzypce. Z tym że ta potrzeba nie znika, ale pozostaje w każdym z nas — również w dorosłości. Niektórzy zaspokajają ją, wchodząc w związki formalne lub nie. Inni, tworząc sieć przyjaciół, z którymi starają się utrzymywać bliższy kontakt, czasami przypominający wręcz relację, jaka łączy rodzeństwo.

Babeczki z innej beczki

Masz pytanie?
Skontaktuj się z nami