Czy warto z góry zakładać, że każdy spotkany w internecie człowiek zechce nas oszukać? Zdecydowanie nie. Rozmawiając z obcymi ludźmi w sieci, bądźmy pozytywnie nastawieni i otwarci, nie zapominając o ograniczonym zaufaniu i zdrowym rozsądku. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ o oszustach internetowych mówi się zwykle w sytuacji, gdy ktoś padnie ich ofiarą. Wciąż zbyt rzadko mówimy o tym, jak się ich ustrzec, a tak naprawdę tylko od nas zależy, czy pozwolimy się wciągnąć w jakąś podejrzaną historię, tracąc przy okazji czas, nerwy czy pieniądze.
Nie bagatelizuj ostrzeżeń
Oszukane w internecie kobiety zwykle mówią, że nie miały szansy zorientować się, że rozmawiają z oszustem. Fakt, oszust zrobi wszystko, by ktoś zaufał mu bezgranicznie i snuł plany na wspólną przyszłość. Ofierze często nie przechodzi przez myśl, że może mieć do czynienia z kimś nieszczerym. Zwykle jednak już na etapie rozmów poprzez portal oszust wysyła sygnały, dzięki którym można go zdemaskować.
Niestety często ostrzeżenia te są bagatelizowane. Kobiety tłumaczą sobie, że są przewrażliwione czy zbyt podejrzliwe. Często dotyczy to kobiet zranionych, po trudnych związkach, pragnących miłości. Gdy poznają uroczego, kulturalnego, komplementującego je oszusta, mówiąc krótko… tracą głowę.
Jak ustrzec się internetowego oszusta w portalu randkowym?
Warto wiedzieć, że wiele serwisów randkowych chroni dane swoich użytkowników, co oznacza, że korespondencja jest w nich anonimowa, a my możemy się czuć bezpiecznie. Nie musimy nikomu podawać i nikt nie ma prawa żądać od nas takich danych, jak:
- numer telefonu,
- adres mailowy,
- adres zamieszkania,
- ani żadnych innych prywatnych danych.
Jeśli zatem ktoś naciska, abyśmy podzielili się takimi szczegółami, powinna nam się zapalić czerwona lampka. Szczególnie jeśli prosi o nie w pierwszej czy drugiej wiadomości.
Po co oszustom nasze dane?
Dlaczego w ogóle oszust chce naszych danych? Bo zależy mu na jak najszybszym wyciągnięciu nas z serwisu. Będzie więc od razu proponował rozmowę poprzez WhatsApp, maila lub poprosi o wysłanie SMS-a, lub telefon na wskazany numer. Oszust wytłumaczy swoją prośbę łatwiejszym i szybszym kontaktem. Zapewni, że bardzo mu zależy na kontynuacji znajomości (znajomości po 1 wysłanej wiadomości – w dodatku jeszcze bez odzewu?). Będzie tłumaczył, że musi niezwłocznie usunąć swój profil, ale nie chce tracić z nami kontaktu. Zrobi wszystko, byśmy opuścili serwis, gdzie możemy się czuć bezpiecznie. Efekt? Możemy na przykład odpisać na podany numer telefonu i trafić na płatną bramkę, tracąc w ten sposób pieniądze.

Sygnały ostrzegawcze
Oto inne sygnały, które mogą świadczyć o tym, że rozmawiamy z oszustem:
1. Ma tylko jedno, ale bardzo atrakcyjne zdjęcie (prawdopodobnie ściągnięte z sieci). Jeśli dodatkowo ma zdjęcie jachtu, drogiego auta czy pięknego domu, a w opisie tłumaczy, że ma w życiu wszystko oprócz miłości, strzeż się takiego profilu.
2. Robi długie przerwy w kontakcie, jakby po jakimś czasie przypominał sobie o nas. Gubi wątki, miesza fakty i sprawia wrażenie, jakby ciągle mylił nas z kimś innym. Prawdopodobnie wysyła te same wiadomości do wielu kobiet.
3. Wciąż nas przesłuchuje i wypytuje o szczegóły z życia. Szuka naszych słabych stron, by móc je wykorzystać w budowaniu relacji i zaufania.
4. Mówi o randce, ale nigdy do niej nie dochodzi. I prawdopodobnie nigdy nie dojdzie.
5. Pisze niepoprawną polszczyzną. Widzimy, że ewidentnie korzysta z translatora, jego wiadomości bardzo ogólne (kopiuj — wklej) i mogłyby pasować do każdego odbiorcy. I prawdopodobnie trafiają do wielu odbiorców.
6. Gdy czujemy, że miłość nas uskrzydla i że to na pewno TO, on nagle zaczyna pisać o swoich problemach i trudnej sytuacji życiowej. Istnieje ryzyko, że wkrótce poprosi nas o pieniądze. Pod żadnym pozorem nie przekazujmy ich osobom, których nigdy nie widziałyśmy na oczy i nic o nich nie wiemy oprócz tego, że potrafią stworzyć sobie piękną laurkę w sieci.
Zobacz także: 5 rzeczy, o których warto pamiętać, nawiązując relacje w sieci.