Dzwoni budzik – a właściwie to chyba strzela do mnie. Kto wymyślił budzik?! Pewnie ktoś, kto nie musiał wstawać wcześnie rano, ale był złośliwy w stosunku do innych. No, ale nie ma wyjścia – wstaję. Ale zaraz, zaraz, dlaczego tutaj jest tak cicho? No tak matka to potrafi ustawić sobie budzik, a reszta ustawia sobie… matkę i żonę, i śpi w najlepsze. No nie ma wyjścia – uwaga piekło na dole – WSTAJĘ!
Powitać nowy dzień
Zaczynamy nowy dzień – najpierw toaleta, a potem kuchnia i filiżanka kawy – jaka filiżanka – ogromny kubek kawy, żeby jakoś przetrwać do wieczora i powrócić do romansu z własnym łóżkiem. Woda się gotuje, kawa już w kubku – teraz działania cateringu, czyli przerobienie bochenka chleba na kanapki na śniadanie, kanapki do pracy, do szkoły…
A może tak dać wszystkim pieniądze na zakup drugiego śniadania? Ale skąd wziąć na to fundusze? Hmm – to może zamiast wizyty u fryzjera, nowych paznokci, nowej torebki – nie, nie to gdzie ten chleb! Przecież wyjcie do fryzjera i na paznokcie to moje jedyne rozrywki i momenty, kiedy nikt niczego ode mnie nie chce. Ale co ja miałam robić – a tak kanapki. Zrobione, spakowane, kawa, herbata już na stole – teraz pobudka dla pozostałych członków rodziny.
Pobudka!
Od kogo zacząć – mąż, czy dzieci… mąż mniejsze zło. – Kochanie pora wstać – śniadanie i kawa już czekają. A niech to – człowiek się napracował, a on odwraca głowę na drugą stronę i mnie olewa! No to idę dalej – może dzieci mnie docenią. – Dzieciaki wstajemy, mama zrobiła dla was śniadanie i kanapki do szkoły. Usłyszałam ciche — zaraz mamo — więc wracam do kuchni. Zjadam śniadanie, biorę prysznic, robię makijaż, wracam do kuchni… A tam nadal nikogo nie ma!
Cudownie, wspaniale. Czuję, jak moje ciśnienie rośnie, a z mojego gardła wydobywa się głośny krzyk – ŚNIADANIE! Słyszę głośne narzekanie, a z sypialni liczne przekleństwa więc mój krzyk zdziałał cuda. Od dzisiaj będę tylko krzyczeć. Po chwili cała trójka wchodzi do kuchni, patrzą na mnie jak na kosmitkę i mówią – O co ci chodzi mamo? Czego chcesz od nas kobieto? Przecież jest SOBOTA, mamy wolne – i wszyscy wychodzą. Podejrzewam, że wracają do swoich łóżek.
Sobota?!
Ale że jak? Sobota?! Jak to sobota – przecież budzik zadzwonił! Biorę do ręki telefon i z niedowierzaniem widzę napis SOBOTA… Mieli rację – dzisiaj jest sobota, a ja ich wszystkich obudziłam. Nie wyłączyłam cyklicznego budzenia. Zrobiłam z siebie idiotkę. Ofiarę. Przeprosiłam rodzinę, poszłam zmyć makijaż, służbowy strój zamieniłam na wygodną piżamę i udałam się do łóżka. A sprawcę całego zamieszania – telefon – zostawiłam w kuchni – został wyciszony…
Tracąc rachubę
Ale czy to na pewno wina telefonu? A może to Ty jesteś tak zmęczona, że tracisz rachubę, jaki jest dzień tygodnia? Może jesteś tatą – który wypełnia polecania pozostałych członków rodziny, a może wstajesz jako pierwszy i przygotowujesz śniadanie dla pozostałych członków rodziny. Możliwe, że jesteś singlem, który mieszka samotnie i większą część życia spędzasz w pracy i każdy dzień bez niej uważasz za stracony? Może jesteś niezależną kobietą, która stara się udowodnić wszystkim dookoła, że jest najlepsza.
To mało ważne, jaką osobą jesteś – istotne jest to, że powinnaś/powinieneś czasem zwolnić – pewne rzeczy odpuścić i przestać dążyć do celu za wszelką cenę. Dlaczego? Czy pozycja w pracy nie ma znaczenia? Albo zajmowane stanowisko? Jasne, że ma znaczenie, ale trzeba umieć znaleźć w sobie samokontrolę. Umieć znaleźć granicę pomiędzy pracą a życiem prywatnym. Na wszystko trzeba umieć znaleźć czas. Powodzenia!
Genialny artykuł 🥰😍❤️Bardzo dziękujemy za niego 😘Brawa dla autorki 😘
Podobno człowiek na ustalony swój czas. Doba wygląda następująco: 8h pracy – 8h wypoczynku i 8h snu, ale to tylko ładnie brzmi i ładnie wygląda na pierze. Jednak o siebie trzeba zadbać. Człowiek, nie maszyna, nie ma części wymiennych.