Panie doktorze, czy to już choroba?

Dysleksja jest zaburzeniem neurologicznym mózgu, w którym osoba na nią cierpiąca ma problemy z identyfikacją znaków graficznych. Najprościej pisząc, dyslektyk nie będzie widział różnicy między słowem kwiatek i kfiatek, ponieważ fonetycznie bardzo podobnie brzmią. W Polsce dysleksję diagnozuje się u co trzeciego ucznia, tymczasem w Wielkiej Brytanii tylko u 4-5% uczniów. To znaczy, że my Polacy jesteśmy jakoś na nią bardziej podatni? A no nie koniecznie…

Medykalizacja

Medykalizacja jest problemem powszechnie znanym w środowisku medycznym. Polega ona na przypisywaniu ludziom różnych zaburzeń czy chorób, jako wyjaśnienia ich problemów, jednocześnie pokazując im prostą i łatwą metodę ich rozwiązania. I by nie było, nie oznacza to, że te problemy w ogóle nie istnieją. Problem polega w ich właściwej identyfikacji.

Gdzie leży bowiem magiczna granica między dysleksją a czystym lenistwem i zrzucaniem z siebie odpowiedzialności? I żeby nie było, naprawdę istnieją osoby, które pomimo świetnej znajomości zasad pisowni nie potrafią ich zastosować w normalnym życiu i bezbłędnie napisać choćby jednej linijki. Przykładem geniusza — dyslektyka jest choćby mój ulubiony fizyk Albert Einstein, który pomimo świetnej znajomości fizyki na naprawdę wysokim poziomie, nigdy nie napisał bezbłędnie ani jednego zdania.

Kłopot polega na tym, iż bardzo często jest tak, że zamiast szukać rozwiązania problemu, staramy się go rozwiązać za pomocą czystej racjonalizacji.

Jakie to wygodne…

Jaka jest więc różnica między realnym problemem, a zrzuceniem odpowiedzialności? Istnieje zaburzenie znane jako ADHD, które objawia się nadpobudliwością, wysoką potrzebą szybkiej gratyfikacji oraz problemami z koncentracją. Dzieci takie są bardzo często postrzegane jako niegrzeczne.

Jeżeli więc rodzic stwierdzi, iż ma problem ze swoim dzieckiem, zapisuje go do psychiatry, któremu karze przypisać leki. Podczas wywiadu środowiskowego nagle okazuje się, że dziecko z rodzicami nie spędza w ogóle czasu, a jedyny moment, w którym rodzice zwracają na niego uwagę to ten, gdy nabroi. Dziecko więc jest nagradzane przez rodzica swoją uwagą, aż w końcu uczy się, iż może liczyć na bliskość rodzica tylko wtenczas, kiedy sprawia problemy. Będąc więc niegrzecznym, zaspokaja swoją potrzebę bliskości, którą rodzic delikatnie mówiąc ma w głębokim poważaniu. W takim wypadku rodzicowi o wiele łatwiej pójść po złoty lek do psychiatry, niż zrezygnować z następnego dnia pracy.

Zdarzają się także rodzice, którzy wręcz oczekują od lekarza odpowiednich leków, ponieważ te zwiększając koncentrację u ich dzieci, wspomagają sztucznie ich proces nauki. Jest to o tyle niebezpieczne, iż każdy lek ma swoje negatywne działanie. Lekarz przypisuje choremu określone leki tylko wtenczas, kiedy korzyści z jego przyjmowania przeważają nad skutkami ubocznymi. W tym wypadku jednak nie chodzi o dobro dziecka, a raczej ambicje rodzica, który musi mieć niesamowicie inteligentne dziecko, aby móc tkwić w jego odbitym blasku. Jak się pewnie domyślacie, lekarze są także ludźmi, a więc i znajdą się więc i tacy, którzy ulegną rodzicowi, aby zachować klienta (tak – klienta, a nie pacjenta).

puzzle mózg
fot. pixabay.com

Nauka jako nowy bóg

Innym problemem jest traktowanie nauki jako swego rodzaju boga. Skoro coś jest naukowe oznacza, że musi być prawdziwe. Osobiście sam podchodzę do tego z dużą rezerwą i każde nowe odkrycie traktuję bardziej jako ciekawostkę, niż prawdę objawioną. Dlaczego?

Miedzy 2000, a 2010 rokiem w psychologii odbyła się wielka rewizja badań naukowych. Wybrano 100 przypadkowych badań i starano się je powtórzyć. Okazało się jednak, że w przypadku 60 z nich się to po prostu nie udało. Przyczyny były różne. Od źle przeprowadzonego badania, nadinterpretacji wyników, pomylenia związku przyczynowo — skutkowego z korelacją, czy po prostu czyste fałszerstwo.

Nie jest to jednak jedyny problem współczesnej nauki. Profesor Emanuel Kulczyński z uniwersytetu w Poznaniu postanowił pokazać, jak działa dziś system weryfikacji naukowej. W tym celu stworzył fikcyjną postać, panią Olgę Szust, której profil udostępnił na wielu portalach. Udostępnił jej fikcyjny dorobek naukowy, którego autorami w rzeczywistości byli studenci kognitywistyki i za ich zgodą wysłał je do 360 różnych wydawnictw naukowych. Aż 48 z nich zaproponowało fikcyjnej pani doktor współpracę, zaś jedno z nich miejsce w zarządzie (sic!).

Problem falsyfikacji badań naukowych jest więc dość spory w dzisiejszym świecie nauki i przestrzegałbym traktowania naukowych odkryć bez jakiegokolwiek krytycyzmu, szczególnie kiedy są interpretowane przez ludzi, którzy z nauką jako tako nie mają nic wspólnego. I nie chodzi mi tylko o tytuł prof. przed nazwiskiem, można bowiem nie mieć formalnego wykształcenia w danej dziedzinie i być w nim specjalistą, ze względu na swoją pasję. Oraz można mieć tytuł profesora i gadać głupoty.

Oczywiście istnieje wiele teorii naukowych, które były nie raz udowodnione, choć mogą się wydawać kontrowersyjne, jednakże czym innym jest wiedza, a czym innym wiara w naukę.

Konkluzja

Współczesna nauka to nie lek na wszystko, a zaburzenia czy choroby psychiczne nie powinny być sposobem na uniknięcie odpowiedzialności za własne życie. By nie było, nie jestem przysłowiowym foliarzem, jednakże warto zdawać sobie sprawę, iż nauka niesie z sobą nie tylko zalety, ale także pewne zagrożenia.

Na podstawie wykładu prof. Bogdana de Barbaro dla SWPS Depresja czy smutek oraz doświadczeń własnych.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anna
Anna
2 lat temu

Człowiek jest jednak istotą złożoną. Z racji swojej pracy naczytałam się różnych opinii specjalistycznej dot. diagnozy dziecka, czy dorosłego, a szczególnie psychologicznych i psychiatrycznych. Powiem szczerze, że na przestrzeni czasu nie raz się zagotowałam. Zgadzam się z tym, że spotykam się z sytuacjami kiedy rodzic pyta mnie o dobrego psychologa dla swojego 2-3-letniego dziecka twierdząc bo chyba coś nie tak z nim. Nie jestem zwolennikiem szybkiego podejmowania decyzji najczęściej nieprzemyślanych. Jest czas. Ba, jestem też ostrożna by zaufać jednemu specjaliście, gdy robi się poważniej. Nie jestem upoważniona wypowiadać się co jest dobre i słuszne natomiast chcę mieć kilka spojrzeń na problem, a dopiero potem decyduję. Uważam, że mając dziecko powinno się mu towarzyszyć w życiu i razem z nim uczyć się siebie nawzajem. wiedzieć więcej, to pół sukcesu. Kurde! jestem przeciwnikiem „dawania w dupę” Wrrr.

Babeczki z innej beczki

Salon kobiet

Poznałyśmy się w sytuacji, kiedy powierzono nam bardzo ciekawe wyzwanie – redagowanie magazynu i wszelkich kanałów komunikacyjnych o kobietach, dla kobiet i z kobietami…

Najnowsze posty

Osadzona, książka, obraz, kobieta

„Osadzona” Anny Matusiak – recenzja książki

Przeczytana jednym tchem jak pozostałe książki Anny Matusiak. Osadzona jest inna niż pozostałe. Ma jednak punkty styczne, ale o tym później. Tym razem Ania zabiera nas w daleką podróż. Do przepięknej Japonii. Niestety główna bohaterka nie miała okazji poznać jej piękna…

zupa TAJSKA

Zupa tajska

Zanim powiesz: to nie dla mnie, mam coś, co cię przekona. Mianowicie, zupę robi się max. 30 minut, a jest tak pyszna, że na jednej dokładce się nie skończy. Dodam, że jest tak prosta, że nawet jeśli masz, dwie lewe ręce, to dalej masz dwie, więc nie marudź.

Wyrzuty sumienia

Na pewno dopadły każdego i każdą z nas w różnych sytuacjach życia. Na pewno wywołały w nas niemiłe uczucia i zapewniły stres i nieprzespane noce. Wyrzuty sumienia, bo o nich mowa – czy rzeczywiście warto się nimi przejmować? Czy pozwolić im na wprowadzanie zmian w naszym życiu?

zielona sałatka z bobem

Sałatka z bobem

Pyszna i kolorowa sałatka z młodym bobem, świeżymi warzywami i oliwkami to idealna przekąska na ciepłe, letnie dni. W okresie zimowym, gdy brakuje świeżego bobu, można użyć tego mrożonego. Sałatkę z bobem warto podać w towarzystwie aromatycznego sosu, na przykład zielonego sosu na bazie jogurtu greckiego. Nada naszej potrawie wyjątkowego smaku i sprawi, że będzie się pięknie prezentować.

Weekendowa wycieczka

Cudze chwalicie — swego nie znacie — mówi stare przysłowie. Często szukamy miejsc do wypoczynku w dalekich zakątkach świata, a nie wiemy, że całkiem niedaleko są miejsca, które warto zobaczyć i gdzie można odpocząć. Dziś proponuję wycieczkę do Lichenia.

Piotr Krysiak Dziewczyny z Dubaju 2

Dubaj jest w nas

Od dłuższego czasu przyglądam się zamieszaniu, jakie wywołała publikacja książki Piotra Krysiaka Dziewczyny z Dubaju 2 – zamieszaniu, dodajmy, nieco wykreowanemu przez autora, który akurat w dziedzinie marketingu ma sporo talentu i doświadczenia. Ostatnio Audioteka.pl wycofała ze sprzedaży wersję audio tej publikacji, tłumacząc to zbyt dużymi kontrowersjami, jakie budzi tytuł (być może taką decyzję wymusił nowy właściciel Audioteki.pl, czyli Wirtualna Polska, który nie chce kłopotów na samym starcie).

Z potrzeby bliskości

Każdy z nas posiada określone potrzeby i dąży do ich zaspokojenia. Jedną z nich jest potrzeba bliskości, która u dzieci w gruncie rzeczy gra pierwsze skrzypce. Z tym że ta potrzeba nie znika, ale pozostaje w każdym z nas — również w dorosłości. Niektórzy zaspokajają ją, wchodząc w związki formalne lub nie. Inni, tworząc sieć przyjaciół, z którymi starają się utrzymywać bliższy kontakt, czasami przypominający wręcz relację, jaka łączy rodzeństwo.

Babeczki z innej beczki

Masz pytanie?
Skontaktuj się z nami