Panna, mężatka, rozwódka, wdowa — jakie to proste! Trudno o pomyłki i dylematy w odpowiedzi na pytanie o nasz stan cywilny. Gorzej, gdy zapytają o nasz status związku… ot, choćby w serwisach społecznościowych! Jakie to szczęście, że portale oferują nam możliwość wyboru opcji to skomplikowane. O ile Facebook uzna tę odpowiedź za wyczerpującą, o tyle dla nas samych, rzadko kiedy oznacza to postawienie kropki w rozważaniach na temat charakteru relacji, w której się znajdujemy. Wiele współczesnych kobiet zastanawia się, czy więź łącząca ich z partnerem mieści się w definicji związku. Błądzą wzrokiem, uderzone pytaniami: Jesteście razem? Czy to coś poważnego? To twój facet?
Psychologia związków
Psychologia związków definiuje różne rodzaje możliwych relacji romantycznych (choć w przypadku wielu z nich, słowo romantyczny wydaje się być mocno przesadzone). Sprawdź, czy któraś z nich oddaje charakter twojego nieoczywistego związku:
-
Dating, czyli… widujemy się.
Tzw. dating, czyli randkowanie, to etap poznawania się, badania gruntu. Jest zbyt wcześnie na deklaracje, choć nie można wykluczyć, że wejdziecie na wyższy poziom zaangażowania. Regularne umawianie się na randki przez dłuższy czas daje podstawy do oczekiwania wyłączności i przeprowadzenia rozmowy na temat planów na przyszłość, chyba że już na wstępie zdecydowaliście się na układ według określonych zasad. Etap datingu kończy się zwykle rozmową, zwaną „DTR” (ang. defining the relationship, czyli definiującą charakter związku).
-
Związek bez zobowiązań.
Spędzacie ze sobą czas regularnie, chodzicie na randki, możecie okazywać sobie czułość, uprawiać seks, jednak … nie zakładacie wyłączności (chociaż w sumie nikt wam tego nie broni), nie robicie scen zazdrości i nie snujecie planów na wspólną przyszłość. Z założenia nikt nie powinien poczuć się zraniony, gdy partner umówi się z kimś innym, przeżyje namiętną przygodę czy zakocha się i odejdzie. Aby uniknąć zranienia i rozczarowania, w tego typu relacji najrozsądniej unikać zaangażowania emocjonalnego (Ta, jasne… – przyp. autora, w imieniu kobiet, które ugrzęzły w tym mimowolnie).
-
Związek, tak … po prostu.
Rozumiemy go jako romantyczną relację opartą na bliskości, czułości i intymności. Czyli w praktyce są randki, jest przytulanie, jest seks, są zwierzenia i zaufanie. A przede wszystkim, jest zaangażowanie, są plany na przyszłość i partnerzy są sobie wierni (przynajmniej w teorii). A, no i miłość, oczywiście! A kiedy motylki w brzuchu się zmęczą, pozostaje wam już tylko dać nura w głębiny dalszej klasyfikacji: małżeństwo (autokorekta zaproponowała męczeństwo), narzeczeństwo, związek partnerski czy raczej oldskulowy konkubinat.
-
Friends with benefits, czyli przyjaźń plus.
Seks bez zobowiązań. Bez niczego, w sumie. Nawet z tytułową przyjaźnią niewiele ma wspólnego. Czysty seks. Zero zaangażowania, zero uczuć, zero oczekiwań, zero zazdrości, zero wyłączności. Coś, jak cola bez cukru i kofeiny, która mimo wszystko, znajduje amatorów. A o gustach się nie dyskutuje.
-
Situationship.
Taka sytuacja! Układ o tej osobliwej nazwie znajduje się najbliżej tradycyjnego, romantycznego związku, z tą różnicą, że słowo związek to… lawa! Omijać! Nie dotykać! Situationship zakłada celowe unikanie rozmowy definiującej związek (DTR talk), aby niczego nie komplikować (czy oby na pewno?), aby nie generować presji i dać sobie czas na przemyślenie czego tak naprawdę oczekujemy w tej relacji. Pardon, nie mogę powstrzymać się od porównania tej sytuacji do zostawienia sobie lekko uchylonych drzwi, tak na wszelki wypadek.
-
Etyczna nie monogamia.
Chciałoby się zaśpiewać jak cudownie to brzmi, prawie jak Hakuna Matata! Nie mylić z poligamią, bo… poligamia to społecznie nieakceptowalne zło wcielone. Nie monogamia, z przydomkiem etyczna, gdyby ktoś miał wątpliwości, to pojęcie obejmujące szeroki zakres rodzajów relacji, w których uczestniczą więcej niż dwie osoby. W tego typu związkach, wszyscy członkowie załogi mogą utrzymywać kilka romantycznych lub fizycznych relacji w tym samym czasie. Jedną z opcji stanowią tzw. otwarte związki, w których partnerzy są zaangażowani uczuciowo wyłącznie ze sobą nawzajem, ale dopuszczają przygody seksualne z innymi osobami. Ciekawym pojęciem jest również anarchizm relacyjny, którego główną cechą jest… brak jakichkolwiek zasad, oczekiwań, respektowania norm społecznych. Rzekłabym, romantyczny walić system. Taki związek polega na realizowaniu wyłącznie własnych potrzeb w zgodzie z samym sobą i indywidualnymi granicami partnera. Przy okazji nie monogamii, aż się prosi wspomnieć o poliamorii, która zakłada uczestniczenie w wielu romantycznych relacjach w tym samym czasie, z pełną wiedzą i zgodą wszystkich zaangażowanych osób. Czyżby wreszcie coś w sam raz dla miłośników przebywania w tłumie? Nasz ludzki umysł uwielbia definiowanie, kategoryzowanie i systematyzowanie złożonych kwestii w celu ułatwienia ich zrozumienia.
W określeniu charakteru waszego związku przydatne będzie udzielenie sobie szczerej odpowiedzi na poniższe pytania:
- Czy szukasz związku na chwilę, czy na dłużej? Jeśli na dłużej, to czy widzisz tu potencjał?
- Czy dopuszczasz możliwość, że z czasem wkroczycie na wyższy poziom zaangażowania?
- Czy oczekujesz wyłączności? Czy sama spotykasz się z innymi partnerami?
- Czy między wami są uczucia? Czy dopuszczasz możliwość pojawienia się uczuć z czasem, czy wolisz, by ta relacja ograniczała się do fizyczności?
- W jaki sposób spędzacie czas? Czy okazujecie sobie czułość? Czy zwierzacie się sobie?
- Jak często się widujecie?
Powyższe przykładowe pytania, zapewne nasuną kolejne, dopasowane do waszej unikalnej sytuacji i zaprowadza cię do głębszej analizy tego, co was łączy. Nim jednak pogrążysz się w rozważaniach, zwróć uwagę na fakt, że samo zdefiniowanie charakteru związku nie wywinduje go na wyższy level zaangażowania. Służy ono wyłącznie osiągnięciu klarowności i upewnieniu się, że oboje partnerzy mają tę samą wizję i oczekiwania względem siebie nawzajem, co pozwoli uniknąć nieporozumień, rozczarowań i zranienia. Czasem usilne próby wepchnięcia związku w ramy mogą przynieść więcej szkody, niż korzyści i doprowadzić was do ograniczającego zaszufladkowania, które poskutkuje wrażeniem presji i potrzasku. Z tego powodu, wielu ludzi intencjonalnie rezygnuje z przypinania swoim związkom łatki i pozwala sobie płynąć na fali rodzącego się uczucia lub pożądania, bez planów i oczekiwań. Powtarzając za terapeutką małżeńską i seksualną Shadeen Francis: Ludzie tworzą związki i oczekiwania nawet bez nadawania im etykiet. Unikanie próby zdefiniowania łączącej was relacji nie oznacza, że ona nie istnieje. Niezwykle ważne jest to, aby w każdej relacji, bez względu na jej charakter, zachować autentyczność i autonomię, postępując wyłącznie w zgodzie z samym sobą i w obrębie własnych granic. Równie istotna jest szczerość wobec partnera, polegająca na komunikowaniu swoich potrzeb i oczekiwań w transparentny sposób tak, abyście oboje mogli zdecydować, czy na pewno jesteście na tej samej stronie.