Podchodzę do stoiska z wędlinami w markecie.
– Dzień dobry, poproszę parmeńskiej 15 plasterków, tak cieniutko krojonych.
– Proszę, co jeszcze?
– To wszystko. Dziękuję. Do widzenia. Miłego dnia!
– Pani to chyba nie z Polski?
– Z Polski, a czemu?
– Bo dzień dobry, do widzenia. Proszę wybaczyć, ale to się u nas rzadko zdarza.
Miłe słowa i gesty
Wchodzimy z synem do Żabki na Ursynowie. Wita nas uśmiechnięty, młody chłopak. Zagaduje, żartuje, jest pomocny. Żegna się wylewnie z tymi wszystkimi: dobrego wieczoru, dziękuję, zapraszam ponownie. Wychodzimy, parskamy śmiechem i jednocześnie mówimy: nienormalny?
Odwiedzam mamę w szpitalu. Pani doktor prowadzi mnie na salę szczególnego nadzoru, ponieważ mama jest w ciężkim stanie. Wprowadza mnie poza godzinami odwiedzin, ponieważ nie mogę inaczej, bo w tym czasie pracuję. Dziękuję Jej bardzo i obiecuję, że ja tylko na 10 minut, bo mama i tak średnio przytomna. Pani doktor uśmiechnięta, każe się nie spieszyć. Przynosi mi taboret, żebym mogła na chwilę usiąść. WOW. Zatkało mnie.
Syn na drugi dzień odwiedza babcię. Wychodzi ze szpitala, dzwoni do mnie.
– Oni tam jacyś dziwni wszyscy są.
– Dlaczego?
– Bo jacyś mili tacy, pomocni. Pielęgniarka sama przyszła, dała babci butelkę z piciem. Pomogła jej się napić. Spytała, czy nic nie trzeba.
Gdy dobroć dziwi
Tak, doszliśmy do takiego momentu, że empatia, chęć pomocy, nadmierna, ba! zwyczajna uprzejmość – nas dziwi. Dziwi, zastanawia, stajemy się podejrzliwi.
Co ona taka miła?!
O co jej może chodzić?!
Co on się tak uśmiechał?!
Nie znamy się, nie interesujemy, nie wchodzimy w interakcje. Mijamy się z sąsiadami, nie rozmawiamy. Nie ma już: Sąsiadko, pożycz szklankę cukru? Nie ma już: Cześć sąsiad jakieś piwko? Mecz dzisiaj.
Staliśmy się nieufni, zamykamy się w swoich domach/mieszkaniach, stronimy od znajomych/nieznajomych. Boimy się zawierać nowe znajomości. Jesteśmy zamknięci, trzymamy otoczenie na dystans. Nie rozgadujemy się w windzie, w warzywniaku, w piekarni. Na spacerze z psem ograniczamy się do sztucznego uśmiechu i krótkiego: chodź Leon. Na placu zabaw również każdy jest indywidualistą. Przeszedł sam ze swoją pociechą i udaje, że nic więcej mu do szczęścia nie potrzeba.
Co z nami nie tak?
Kiedyś jadąc tramwajem, starsza babcia zaczęła utyskiwać, że wszyscy zapatrzeni w książki, telefony i nikt z nikim nie rozmawia. Trzeba było wiedzieć miny pasażerów. Patrzyli na nią jak na kosmitkę. Spojrzenia pełne oburzenia, zdziwienia, wręcz pogardy.
Co z nami nie tak?! Co się z nami stało, że przestaliśmy ufać ludziom? Nie zapraszamy nikogo do domu. Zamykamy się w swoich czterech ścianach, w swoich skorupach. Nasze towarzystwo stało się tak hermetyczne. W pracy owszem tworzymy jakiś relacje, ale już wizyta w domu to niekoniecznie.
Co się z nami stało, że zwykłą uprzejmość traktujemy jak jakąś anomalię? Osobę uśmiechającą się do nas na ulicy uważamy za niespełna rozumu. Miła ekspedientka w sklepie wyrażająca chęć pomocy odganiana jest jak natrętna mucha.
W rodzinie
Jednak, żeby nie było, że to tylko obcy. Rodziny też już się tak nie spotykają często i w licznym gronie, jak kiedyś. Owszem są wyjątki, ale w większości pędzimy przez życie, rzucając się w wir obowiązków, problemów, swoich spraw. Pamiętam kiedy byłam dzieckiem, święta to był czas, kiedy zjeżdżała się w jedno miejsce cała rodzina. Ciocie, wujkowie, rodzeństwo, mnóstwo dzieci, dziadkowie, bliższa lub dalsza rodzina. Dzwonimy do siebie rzadko, życzenia składamy przez internet, a czasem nawet nie. Już nawet na pogrzeby nie jeździmy tak obowiązkowo, jak kiedyś.
A ja sobie tylko tak czasem myślę, że póki jesteśmy młodzi, mamy pracę, zajęcia, swoje sprawy jest fajnie. Znajdujemy zajęcie, oddajemy się pasjom. Tylko co jeśli zostajemy sami, starzejemy się, nie mamy często do kogo otworzyć ust?
Gdy samotność zagląda w oczy
Kiedy jest nam źle, często okazuje się, że nie mamy się komu wygadać, komu się wyżalić, wypłakać, poradzić się kogoś. Okazuje się wtedy, że świat pędzi dalej i nikt się nami nie przejmuje. Przypominamy sobie wtedy te wszystkie wykasowane kontakty z telefonu, te wszystkie zerwane bez powodu znajomości. Te wszystkie zlekceważone smsy, maile. Te wszystkie niewypite kawy, te wszystkie spotkania, które odkładaliśmy w nieskończoność, bo coś tam… I wtedy już nas nawet nie denerwuje ta wścibska Gośka, która na pewno by pomogła znaleźć jakieś rozwiązanie. A nawet jeśli nie, to by była!
Kochani, otaczajmy się dobrymi ludźmi. Nie zamykajmy się, nie budujmy murów, spotykajmy się. Życie ma dla nas swój scenariusz i za nic ma nasze plany, że jutro/za tydzień/miesiąc. Może być za późno. Nigdy nie zapomnę (choć minęło wiele lat) kiedy dziadek leżał w szpitalu i nie pojechałam go odwiedzić w niedzielę. Planowałam wizytę na czwartek. Dziadek zmarł we wtorek. Nie zdążyłam…
Okazać zainteresowanie
Pandemiczne statystyki wstrząsają. Również z okna swojego bloku widziałam zmarłych, wynoszonych w czarnych workach, o których zapomniał świat. Zainteresujmy się leżącą na ulicy osobą. Nie szufladkujmy, nie zakładajmy z góry, że jest to osoba nietrzeźwa, a nawet gdyby, ona też może potrzebować medycznej pomocy. Zainteresujmy się, czemu dawno nie wiedzieliśmy mieszkającej samotnie sąsiadki? Zwróćmy uwagę na samotnie snujące się małe dziecko na ulicy.
Zainteresujmy się, czemu to dziecko za ścianą tak często płacze, nim ktoś je zakatuje na śmierć. Co wtedy powiesz? Będziesz mógł z tym żyć? Dalej będziesz twierdzić, że to nie twoja sprawa? Że dopóki coś nie dotyczy ciebie bezpośrednio, to nie twój problem?
Szanujmy siebie, otwórzmy się na ludzi, uśmiechajmy się do siebie bezinteresownie. Pomóżmy sąsiadce dźwigać ciężką torbę z zakupami, przytrzymajmy windę, drzwi do klatki. Zapytajmy, co słychać, życzmy miłego dnia. Bądźmy życzliwi. Dla siebie i dla innych. Dlatego, że kiedyś możemy potrzebować czyjegoś zainteresowania, uwagi, pomocy, a wtedy okaże się, że nikogo wokół nas nie ma.
Przeczytałam jednym tchem.. Jak każdy artykuł, bardzo fajnie napisany. Chyba zostanę Twoją fanką Emili😂 Zaraz powiesz, a tej co, że taka miła?! 🤣 Mam przebłyski dobroci i uprzejmości jak widać 😂 A tak już serio, to naprawdę, bardzo lubię Cię czytać ❤️
Piękne spostrzeżenia, właśnie złapałam się na tym, że też tak czasem myślę. Bardzo mi ten artykuł dał do myślenia, oj bardzo.