Miłość, zima i brukselka

Napisz coś do Salonu Kobiet. Tak fajnie piszesz… Brakuje mi tego. – powiedziała moja koleżanka Marta, z którą (z przerwami w życiorysie) znamy się sporą szmatę czasu. No dobra, napiszę. Ale o czym? – odpowiedziałem i zacząłem się zastanawiać. Oto co przyszło mi do głowy, a potem spłynęło pod palce.

Zawsze coś…

Zima od zawsze nastrajała mnie beznadziejnie. Mróz, ciemno, ślisko… W tym roku nie dość, że wielokrotnie napadało białego szajsu do połowy łydek, przez co brnąłem przez śniegi do przychodni niczym Marek Kamiński na kole podbiegunowym, to jeszcze dostałem w bonusie nasilony stan depresyjny. Zaje**ście, czyż nie?

Nie będę wdawać się w szczegóły, bo to nie miejsce na nie. Wiem jedno – męczę się z tym dziadostwem od kilku lat i kiedy już pomyślę, że jest dobrze, dostaję soczystego liścia w twarz, który ma mi przypomnieć, że nie mogę ot tak, po prostu być zadowolony z życia. Jak tylko wydaje mi się, że rzeczy zaczynają się układać, następuje kontrolny PLASK! Gdyż – jak wiadomo – zawsze, cureva, coś!

Istotne momenty

Nie wiem, jak u Was, ale u mnie sytuacje znacznie pogarszające wewnętrzny stan pogody (kto pamięta tę piosenkę?) przeważnie wydarzają się w okolicy istotnych dla mnie momentów. Dowolnie wybrane święta? Proszę bardzo! Obrona pracy licencjackiej? Ależ oczywiście!

Depresja jest niczym zaschnięte pod butem fekalia. Dopóki jest zmumifikowane – luz. Gorzej, kiedy zaczniesz je zeskrobywać z podeszwy. Nieważne, jak dawno w nie wdepnąłeś. Jak tylko je ruszysz, znów zacznie śmierdzieć. Czasem takim aktywatorem jest jakaś sytuacja, czasem konkretna osoba. Każdy ma inaczej. Tak czy siusiak* – wracając do dziwnej regularności, z jaką wzmaga się mój stan depresyjny… Dziś mam urodziny. Przypadek? Nie sądzę!

Urodzony 14 lutego

Zdanie: Wow! Naprawdę urodziłeś się 14 lutego? słyszę zwykle kilka razy w roku. Nawet osoby urzędnicze (czytaj: urzędnicy płci wszelakiej i tożsamości rozlicznej, określający się zaimkami różnej maści) uśmiechają się pod nosem, widząc w dowodzie datę mego przyjścia na świat.

To jedyne, co lubię w tej chorej porze roku. Chociaż mentalnie jestem typem południowca, staram się docenić i wyróżnić ten dzień, bo fajnie jest BYĆ. Nigdy nie zrozumiem osób mówiących, że nie obchodzą już urodzin. Można nie liczyć godzin i lat (kto pamięta tę piosenkę?), ale świętować swoje istnienie należy. 

Imieniny Walentego

Od kilku dekad dzielę moją datę z Dniem Zakochanych, czyli imieninami świętego Walentego, patrona epileptyków i osób chorych psychicznie. Ponieważ ziomek naprawdę mocno wspierał ludzi, którzy chcieli spędzić ze sobą życie, udzielając im potajemnie zakazanych wówczas ślubów – nie mam nic przeciwko. Miłość jest spoko. Wiem to, choć nie jestem może najlepszym przykładem na potwierdzenie własnych słów.

Szukałem kompatybilności, ale jak dotąd przeważnie przyciągam skomplikowane osobowości, co finalnie ma się nijak do ogólnego założenia, że żyli długo i szczęśliwie. Człowiek chciałby bajkowo-romantycznej przeprawy gondolą. A rzeczywistość funduje mu psychiczny rollercoaster, który sprawia, że serce zamiast na dłoni, jest w gardle. Dusza znajduje się gdzieś w okolicy ramienia, a poziom stresu powoduje, że mógłby zrobić konkurencję Łazienkom Królewskim w liczbie pawi. To skutecznie zniechęca mnie do podejmowania kolejnych prób.

Niemniej, wciąż naiwnie uważam, że kto kocha naprawdę, będzie kochać zawsze (kto pamięta tę piosenkę?) – nawet jeśli 14 lutego okaże te uczucia, kupując tandetnego misia z metką Made in China czy festyniarską poduchę z napisem I love you. O ile to że ktoś kogoś love będzie szczere. 

Jam brukselką wśród warzyw

Bajdełej… Szczerość to ważna i zarazem cholernie niewygodna cecha, którą mam zaimplementowaną od dziecka. Nieraz sprawiała, że moja osobista mama pałała rumieńcem niczym dzięcielina, bo w tym temacie od dziecka kieruję się zasadą: co w sercu, to na języku. Słyszałem, że czasem powinienem się w niego ugryźć, ale tak się składa, że mam niską odporność na ból i zero skłonności masochistycznych. Dlatego po dziś dzień mówię wprost. Nie każdy to lubi. Nie każdy rozumie.

Czasem myślę sobie, że jestem niczym brukselka wśród warzyw. Większość ludzi nie przepada za jej smakiem. Tylko niektórzy doceniają tę lekką goryczkę z nutą słodyczy. To smak, który trzeba zrozumieć, żeby delektować się nim z przyjemnością. Na razie leżę w pobliżu rantu talerza i czekam. A Wy?

*nie jest to błąd korekty 😉

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Anna
Anna
2 lat temu

Tak to lubię, nie mówię o depresji. Lubię teksty pisane w sposób wysublimowany. Naga prawda z nutką dziegciu jednocześnie z pojawiającym się krzywym uśmieszkiem w beczce miodu. Ci co piszą tego typu teksty są „Wybrańcami” i to pozytywnymi. Tak uważam. Bez względu na ulubioną brukselkę czy znienawidzony szpinak zapraszam do pisania.

Babeczki z innej beczki

Salon kobiet

Poznałyśmy się w sytuacji, kiedy powierzono nam bardzo ciekawe wyzwanie – redagowanie magazynu i wszelkich kanałów komunikacyjnych o kobietach, dla kobiet i z kobietami…

Najnowsze posty

Osadzona, książka, obraz, kobieta

„Osadzona” Anny Matusiak – recenzja książki

Przeczytana jednym tchem jak pozostałe książki Anny Matusiak. Osadzona jest inna niż pozostałe. Ma jednak punkty styczne, ale o tym później. Tym razem Ania zabiera nas w daleką podróż. Do przepięknej Japonii. Niestety główna bohaterka nie miała okazji poznać jej piękna…

zupa TAJSKA

Zupa tajska

Zanim powiesz: to nie dla mnie, mam coś, co cię przekona. Mianowicie, zupę robi się max. 30 minut, a jest tak pyszna, że na jednej dokładce się nie skończy. Dodam, że jest tak prosta, że nawet jeśli masz, dwie lewe ręce, to dalej masz dwie, więc nie marudź.

Wyrzuty sumienia

Na pewno dopadły każdego i każdą z nas w różnych sytuacjach życia. Na pewno wywołały w nas niemiłe uczucia i zapewniły stres i nieprzespane noce. Wyrzuty sumienia, bo o nich mowa – czy rzeczywiście warto się nimi przejmować? Czy pozwolić im na wprowadzanie zmian w naszym życiu?

zielona sałatka z bobem

Sałatka z bobem

Pyszna i kolorowa sałatka z młodym bobem, świeżymi warzywami i oliwkami to idealna przekąska na ciepłe, letnie dni. W okresie zimowym, gdy brakuje świeżego bobu, można użyć tego mrożonego. Sałatkę z bobem warto podać w towarzystwie aromatycznego sosu, na przykład zielonego sosu na bazie jogurtu greckiego. Nada naszej potrawie wyjątkowego smaku i sprawi, że będzie się pięknie prezentować.

Weekendowa wycieczka

Cudze chwalicie — swego nie znacie — mówi stare przysłowie. Często szukamy miejsc do wypoczynku w dalekich zakątkach świata, a nie wiemy, że całkiem niedaleko są miejsca, które warto zobaczyć i gdzie można odpocząć. Dziś proponuję wycieczkę do Lichenia.

Piotr Krysiak Dziewczyny z Dubaju 2

Dubaj jest w nas

Od dłuższego czasu przyglądam się zamieszaniu, jakie wywołała publikacja książki Piotra Krysiaka Dziewczyny z Dubaju 2 – zamieszaniu, dodajmy, nieco wykreowanemu przez autora, który akurat w dziedzinie marketingu ma sporo talentu i doświadczenia. Ostatnio Audioteka.pl wycofała ze sprzedaży wersję audio tej publikacji, tłumacząc to zbyt dużymi kontrowersjami, jakie budzi tytuł (być może taką decyzję wymusił nowy właściciel Audioteki.pl, czyli Wirtualna Polska, który nie chce kłopotów na samym starcie).

Z potrzeby bliskości

Każdy z nas posiada określone potrzeby i dąży do ich zaspokojenia. Jedną z nich jest potrzeba bliskości, która u dzieci w gruncie rzeczy gra pierwsze skrzypce. Z tym że ta potrzeba nie znika, ale pozostaje w każdym z nas — również w dorosłości. Niektórzy zaspokajają ją, wchodząc w związki formalne lub nie. Inni, tworząc sieć przyjaciół, z którymi starają się utrzymywać bliższy kontakt, czasami przypominający wręcz relację, jaka łączy rodzeństwo.

Babeczki z innej beczki

Masz pytanie?
Skontaktuj się z nami