Szukając muzycznej polecajki, wypadającej prawie w same Walentynki, śmiało mogłam wybrać zespół lub wykonawcę, z tych idealnie wpisujących się w miłosne uniesienia. Jednak doszłam do wniosku, że są osoby, które nienawidzą tego święta. Wygrzebałam więc dziś dla Was zespół, który ponoć, albo się kocha, albo nienawidzi. Sami zdecydujecie, która opcja Wam bardziej pasuje.
Lubią szokować
Måneskin to włoska grupa, w skład której wchodzą muzycy: Victoria de Angelis, Damiano David, Thomas Raggi oraz Ethan Torchio. Już od samego początku zaistnienia na rynku muzycznym, kojarzeni są z licznymi skandalami. Jeszcze świat nie wie, czy kochać ich za muzykę, czy zerkać z lekkim szokiem na ich różne incydenty sceniczne. A mają ich kilka na koncie.
Pocałunek między męskimi wykonawcami wywołał niezłe zmieszanie wśród widzów – także w Polsce. Nie mniejsze z resztą, jak stroje, w których zawitali na scenie w trakcie prezentacji albumu Rush w Rzymie w 2021 roku. Przy nutach marszu Mendelssona pojawili się tam w strojach ślubnych, z czego Ethan w sukni ślubnej.
Światło księżyca
Sama nazwa zespołu oznacza w tłumaczeniu światło księżyca i świetnie pasuje do stylizacji zespołu. Brzmienie pierwszych płyt Chosen, Il ballo della vita oraz Teatro d’ira, czyli teatru gniewu, jest dużo mocniejsze niż albumu Rush. W utworach znajdziecie bunt, złość, tęsknotę, ból, miłość, poszukiwanie celu, gubienie i odnajdywanie się. Te wszystkie emocje, które szargają młodą i starszą duszą.
Sam zespół składa się z młodych wykonawców, którzy przez muzykę chcą bardzo wiele pokazać. Jest w nich rodzaj buntu na wszelkie schematy, na ramy mocno opinające społeczność, w której dane jest im obecnie żyć. Może właśnie także to sprawia, że ich nuty tak mocno trafiają do młodych słuchaczy, a starsze pokolenie może mieć z nimi niemały problem.
W poszukiwaniu nowych dźwięków
Grupa powstała w 2016 roku, a już po roku udało im się zaistnieć we włoskiej edycji X Factor, gdzie zajęli drugie miejsce. Pierwszy ich album dał im we Włoszech trzy platynowe płyty. Za to w 2021 roku udało im się wygrać pierwsze miejsce na Festiwalu Piosenki Włoskiej w San Remo.
Ostatnią płytą – Rush – postanowili zawitać na rynku amerykańskim, gdzie zostali ciepło przyjęci. Włoscy słuchacze trochę ponoć byli zazdrośni o to, że właśnie na tej płycie słychać mocno, że przestali mieć takie ostre, rockowe brzmienie. Sami wykonawcy mówią, że nie chcą stać w miejscu i szukają kolejnych nowych dźwięków.
Jestem świadoma, że Måneskin nie wszystkim może się spodobać, ale cóż… Czasami warto spróbować czegoś, z czym nie zawsze nam po drodze, choćby dla nabrania perspektywy do tego, co nam bliskie.
Dzisiejszą polecajkę kieruję do tych, w których duszy drga nie tylko miłość. Czasami warto trochę potupać nogami ze złości, żeby wydeptać sobie nowy szlak.