Dzień kota

kot w oknie

17 lutego obchodzimy dzień kota. Święto jak każde inne w kalendarzu, jednak dla mnie urodzonej kociary jest to dzień wyjątkowy dla mnie i moich kotów.

Na mojej drodze przewijało się wiele kotów, bo już w dniu moich urodzin w domu zamieszkał piękny maleńki Mruczek, który wychowywał się dzień po dniu wraz ze mną. Do pewnego czasu mama miała pełne ręce roboty, ponieważ musiała opiekować się malutkim niemowlakiem i jego malutkim kotem.

Jednak jak tylko podrosłam i mogłam zająć się sama moim zwierzakiem, to opiekowałam się nim, jak umiałam. Ubierałam go w swoje kaftaniki, nosił pieluchy takie jak ja, miał na głowie piękne różowe czapeczki i spał w wózku zamiast lalki.

Wiedział kiedy będzie pora śniadania i grzecznie czekał na resztę kaszy z butelki, ponieważ on też miał swoją, z której był karmiony. Poniekąd traktowałam go jak członka rodziny, a nie jak zwierzątko które dostałam w prezencie z okazji narodzin.

Był ze mną wiele lat, jednak czas szybko płynął i po siedemnastu latach wspólnego bytowania musieliśmy się pożegnać na wieczność, ale do dnia dzisiejszego wspominam go i kręci mi się łezka w oku.

Niektórzy moi znajomi mówią: my kochamy psy, co tam takie koty, które nic nie rozumieją, pies to jest dopiero mądre zwierzę. Łapę umie podać, aportować, jest wiernym przyjacielem. Jednak ktoś, kto nie ma kota, i nie zna jego zachowania, nie wie, jakie to cudne zwierzę.

Po kilkunastu latach mieszkania w mieście przeprowadziłam się na wieś i tam moje zamiłowanie do kociaków wybuchło ze zdwojoną siłą. Najpierw pojawiła się kotka, przybłęda, która znalazła u nas dom,  a na imię dostała Kaśka, była piękną szarą kotką, która co roku obdarowywała nas pięknymi, cudnymi futrzakami.

Były lata kiedy po podwórku chodziło całe stadko pięknych włochaczów. W pewną noc sylwestrową sercem moim zawładnął piękny czarny kocur, który pojawił się w piwnicy zapewne wystraszony głośnym strzelaniem fajerwerków. Po dłuższym czasie kiedy nikt o kotka się nie upominał, zamieszkał z nami. Był pięknym czarnym dużym kocurem, a że nikt nie wiedział jak się nazywa dostał imię Rademenes.

Był to koci król, który szybko zadomowił się wśród kociej ferajny. Chadzał własnymi ścieżkami, wchodził i wychodził przez okno, pukając głową w szybę, żeby go wpuścić lub wypuścić. Spał z nami w łóżku umilając swoim mruczeniem czas zasypiania. Zawsze na nas czekał pod drzwiami kiedy wracaliśmy z pracy i machał przyjaźnie swoim długim puchatym ogonem. Był z nami trzy lata, bo jak na króla przystało, wyszedł kiedyś z domu i podczas przechadzki dostojnymi krokami po ulicy został niefortunnie potrącony przez auto, i pomimo reanimacji u weterynarza, nie udało się go uratować.

Przez długi czas po tym zdarzeniu, oprócz swoich domowych kotów nie brałam pod uwagę nowego kociego nabytku. Jednak los lubi płatać figle, i po paru latach w naszym życiu pojawiła się mała czarna kuleczka, która na cześć swojego poprzednika dostała jego imię Rademenes.

Kuleczka rosła i z dnia na dzień pokazywała swój koci charakter. Dostał w prezencie piękny drapak i cudną puchatą kocią poduszkę do spania, ale drapał łóżko, a drapak służył za kwietnik, na poduszkę nawet się nie popatrzył, bo śpi się najlepiej na naszym fotelu, łóżku lub moich kolanach. Z jedzeniem czarne futro też wybrzydza, najlepiej smakuje mu świeże mięsko przygotowywane kotleciki do obiadu, lub świeża pachnąca wędlinka.

Przesypia całe dnie, a wstaje o w nocy i mizia mnie swoim mokrym noskiem, prosząc o wyjście na dwór. Do godziny piętnastej jest panem domu, dumnie chodzi po mieszkaniu, myśląc: ja tu jestem jedynym mężczyzną. Po godzinie piętnastej role się odwracają, wraca pan z pracy i kotek udaje, że cały dzień spał na swoim posłaniu, a nie na naszym łóżku.

Też umie aportować wystarczy, że zobaczy świeży kawałek mięska, stawać na dwóch łapkach, a skacze wyżej niż niejedna małpka. Ostatnio po powrocie do domu znalazłam go na gzymsie kominka, ze zdziwioną miną mówiąc:  co się babo czepiasz, chciałem tylko pokazać, jak wysoko umiem skakać.

Oprócz niego mamy jeszcze osiem podwórkowych kociaków, które również mają swoje kocie charakterki. No ale idzie wiosna i kto wie, może nasza kocia rodzinka znów się powiększy, o piękne puchate kocie zwierzątka.

Aga Marciniak

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Babeczki z innej beczki

Salon kobiet

Poznałyśmy się w sytuacji, kiedy powierzono nam bardzo ciekawe wyzwanie – redagowanie magazynu i wszelkich kanałów komunikacyjnych o kobietach, dla kobiet i z kobietami…

Najnowsze posty

Osadzona, książka, obraz, kobieta

„Osadzona” Anny Matusiak – recenzja książki

Przeczytana jednym tchem jak pozostałe książki Anny Matusiak. Osadzona jest inna niż pozostałe. Ma jednak punkty styczne, ale o tym później. Tym razem Ania zabiera nas w daleką podróż. Do przepięknej Japonii. Niestety główna bohaterka nie miała okazji poznać jej piękna…

zupa TAJSKA

Zupa tajska

Zanim powiesz: to nie dla mnie, mam coś, co cię przekona. Mianowicie, zupę robi się max. 30 minut, a jest tak pyszna, że na jednej dokładce się nie skończy. Dodam, że jest tak prosta, że nawet jeśli masz, dwie lewe ręce, to dalej masz dwie, więc nie marudź.

Wyrzuty sumienia

Na pewno dopadły każdego i każdą z nas w różnych sytuacjach życia. Na pewno wywołały w nas niemiłe uczucia i zapewniły stres i nieprzespane noce. Wyrzuty sumienia, bo o nich mowa – czy rzeczywiście warto się nimi przejmować? Czy pozwolić im na wprowadzanie zmian w naszym życiu?

zielona sałatka z bobem

Sałatka z bobem

Pyszna i kolorowa sałatka z młodym bobem, świeżymi warzywami i oliwkami to idealna przekąska na ciepłe, letnie dni. W okresie zimowym, gdy brakuje świeżego bobu, można użyć tego mrożonego. Sałatkę z bobem warto podać w towarzystwie aromatycznego sosu, na przykład zielonego sosu na bazie jogurtu greckiego. Nada naszej potrawie wyjątkowego smaku i sprawi, że będzie się pięknie prezentować.

Weekendowa wycieczka

Cudze chwalicie — swego nie znacie — mówi stare przysłowie. Często szukamy miejsc do wypoczynku w dalekich zakątkach świata, a nie wiemy, że całkiem niedaleko są miejsca, które warto zobaczyć i gdzie można odpocząć. Dziś proponuję wycieczkę do Lichenia.

Piotr Krysiak Dziewczyny z Dubaju 2

Dubaj jest w nas

Od dłuższego czasu przyglądam się zamieszaniu, jakie wywołała publikacja książki Piotra Krysiaka Dziewczyny z Dubaju 2 – zamieszaniu, dodajmy, nieco wykreowanemu przez autora, który akurat w dziedzinie marketingu ma sporo talentu i doświadczenia. Ostatnio Audioteka.pl wycofała ze sprzedaży wersję audio tej publikacji, tłumacząc to zbyt dużymi kontrowersjami, jakie budzi tytuł (być może taką decyzję wymusił nowy właściciel Audioteki.pl, czyli Wirtualna Polska, który nie chce kłopotów na samym starcie).

Z potrzeby bliskości

Każdy z nas posiada określone potrzeby i dąży do ich zaspokojenia. Jedną z nich jest potrzeba bliskości, która u dzieci w gruncie rzeczy gra pierwsze skrzypce. Z tym że ta potrzeba nie znika, ale pozostaje w każdym z nas — również w dorosłości. Niektórzy zaspokajają ją, wchodząc w związki formalne lub nie. Inni, tworząc sieć przyjaciół, z którymi starają się utrzymywać bliższy kontakt, czasami przypominający wręcz relację, jaka łączy rodzeństwo.

Babeczki z innej beczki

Masz pytanie?
Skontaktuj się z nami