Ostatnio miałam przyjemność jechać samochodem z pewną znajomą — kobietą, zajmującą wysokie stanowiska businessowe, mocno samodzielną finansowo i życiowo. Stanowczą, wydaje się, że nie lubiącą sprzeciwu. Oprócz tego bardzo sympatyczną, otwartą w rozmowie, pomocną. Ponieważ droga była dość długa, miałyśmy okazję rozmawiać na różne tematy. Moja rozmówczyni opowiadała nieco o swojej pracy, budowie domu, drodze do sukcesu, rodzinie, pomaganiu innym. W pewnym momencie zapytała mnie, czy nie brakuje mi w życiu czegoś więcej…?
Realizuję się
Ja, mama czwórki dzieci. Każda ciąża to świadoma decyzja, zmierzająca do realizacji wizji dużej rodziny. Z własnego również wyboru od kilku już lat uczę swoje pociechy w edukacji domowej. W wolnych chwilach (których nie mam zbyt wiele) realizuję swoje różne pasje artystyczne.
Kiedy więc padło powyższe pytanie domyśliłam się, że chodzi o moje życie zawodowe. Był czas, że próbowałam pogodzić te dwie sfery życia. Szybko jednak odkryłam, że liczne macierzyństwo i praca zawodowa nie idą ze sobą w parze. Zdecydowałam się zrobić karierę jako mama… Znajomej odpowiedziałam, że nie, nie brakuje mi pracy. Realizuję się jako nauczyciel, choć w domu, a gdy mam dosyć, odskocznią są dla mnie prace artystyczne.
Moja droga życiowa
W samochodzie zapadła na chwilę cisza. Wydawało mi się, że moje słowa nie trafiły do rozmówczyni. Do mojej drogi życiowej jestem dość mocno przekonana. Wiem, że jest moja, wybrana, jedyna. Dopasowana tak bardzo do tego, jaka jestem, jakie mam talenty i wartości.
Po spotkaniu ze wspomnianą znajomą odbyłam jeszcze dwie podobne rozmowy, podczas których odczułam braki na mojej zawodowej ścieżce. I mimo pewności swojej drogi dopuściłam do serca myśli, poprzez które poczułam się nieco mniejsza, bo nie osiągnęłam w swoim życiu sukcesu w dziedzinie zawodowej.
Porównywanie
Porównywanie się z innymi prowadzi do swoistego oczopląsu. Jest błędną ścieżką naszego myślenia, zdecydowanie prowadzącą na manowce. Wprowadza chaos i zamieszanie w nasze świadome życiowe drogi. Momentami dołuje, poddaje negatywne myśli o nas samych.
Dotyczy chyba wszystkich ludzi, którzy świadomie nie rozprawili się w życiu z tym tematem, akceptując siebie tu i teraz i przyjmując swoją wyjątkowość, a także odrębność pełnionych w życiu ról.
W dzieciństwie się zaczyna…
Czy zdarzyło Wam się, jeszcze będąc dziećmi, słyszeć od rodziców, czy nauczycieli słowa porównania do innych rówieśników? Bo zawsze znajdą się tacy, którzy grzeczniej się zachowywali, mieli lepsze oceny w szkole i pilniej się uczyli.
Czy to dorośli już od naszych wczesnych, dziecięcych lat nie wysyłali do nas sygnałów, byśmy bardziej się postarali i wzięli przykład ze wzorowej córki sąsiadów? Nic zatem dziwnego, gdy w dorosłym życiu mniej lub bardziej świadomie zdarza nam się porównywać.
Co porównujemy?
Porównujemy to, co posiadamy. Porównujemy nasz wygląd. Porównujemy nasze wykształcenie, nasze rodziny, to, jakie mamy dzieci. Rzadko drążymy temat indywidualnych dróg naszej przeszłości, które przyczyniły się do obecnych życiowych miejsc i ról.
Nie trzeba być nikim wybitnym, by zauważyć, że nie ma na tym świecie dwóch takich samych osób. Podobnie, jak nie ma dwóch takich samych płatków śniegu. Każdy człowiek to wyjątkowa, niepowtarzalna istota, mająca swój własny pakiet cech i talentów. Niepowtarzalnie ukształtowana przez środowisko rodzinne i rówieśnicze. Często dźwigająca swój własny bagaż życiowych doświadczeń.
Dlaczego to sobie robimy?
Dlaczego mimo tych wszystkich oczywistych różnic, dopuszczamy do swoich serc porównywanie się z innymi? Dlaczego patrzymy na innych jako lepszych lub gorszych od nas? Czy to w ogóle możliwe, by drugi człowiek rzeczywiście mógł być lepszy lub gorszy niż my?
No bo co czyni go lepszym, czy gorszym? To, że pracuje w biurze w pokoju dyrektora, a ja w salonie z dziećmi w domu? Czy piątka z klasówki z historii, czyni moje dziecko lepszym od tego, które dostało trójkę? Dlaczego? Czy to, że jestem grubsza lub chudsza, daje mi większą, lub mniejszą społeczną wartość?
Uwierzyć w swoją wyjątkowość
Czy rzeczywiście wartość człowieka zależy od tego co posiada, jak się ubiera, jaką skończył szkołę i gdzie pracuje? Nie. Prawdziwa wartość nie zależy od żadnego z tych czynników. Jest stała, nadana nam przy urodzeniu w rodzaju ludzkim. A jeśli jesteś chrześcijaninem, to powiem ci więcej. Jesteś wart śmierci syna Bożego, bo to za ciebie umarł na Golgocie.
Dlatego Kochani widząc świat pełen odmienności, zaakceptujmy swoją. Cieszmy się nią, rozwijajmy, bez porównywania się do innych. Pełnijmy swoje role najlepiej, jak potrafimy, a zmienimy świat w tym miejscu, w którym jesteśmy. Uwierzmy w swoją wyjątkowość. Rozwińmy swoją wyjątkowość. Stańmy się najlepszą wersją samego siebie, nigdy kimś innym.
Święte słowa. Jak świat długi i szeroki całe masy różnych porównań krąży wokół nas. Jedne uskrzydlają, a drugie, te same skrzydła łamią w drobny mak. Wiecie co jest w tym dziwne, niezrozumiałe a nawet śmieszne, to, że porównują nas pseudo znawcy. Właśnie uzmysłowiłam sobie w tej chwili, że dopiero będąc w moim wieku nie ma już do kogo porównywać, bo jestem z edycji limitowanej i nie wchodzę w żadną ramkę. hehe.
Pięknie to Aniu ujęłaś, pisząc, że „jedne (opinie) nas uskrzydlają, a inne te skrzydła łamią w drobny mak”. ♥️