Kiedy odbywały się pokazy przedpremierowe, przyjaciele, którzy byli na nich obecni, wyszli mocno poruszeni. Ciężko było im pozbierać myśli, bo choć od tych wydarzeń minęło wiele lat, temat wciąż budzi ogromne emocje. Mężczyzna z różowym trójkątem to porażająca opowieść o tym, kiedy każdy dzień może być tym ostatnim…
Z Fundacją Kamila Maćkowiaka z Łodzi – jako widz i obserwator – przyjaźnię się już wiele lat. Cenię ich niezwykle za profesjonalizm, dbałość o widza z najmniejszymi detalami. Jest to teatr, który tak dobiera repertuar, że nie można przejść obojętnie obok przedstawianych treści. Wzbudza emocje, które po spektaklach są żywe przez bardzo długi czas. Dokładnie tak jest też z najnowszą ich premierą Mężczyzna z różowym trójkątem, na podstawie książki autorstwa Hegera Heinza. Moja obecność na oficjalnej premierze 18 lutego 2023 r. spowodowała, że do dziś nie mogę utulić bólu połączonego z niezrozumieniem tej nieludzkiej historii, zbudowanej przez hitlerowskich oprawców.
Różowy trójkąt jako wilczy bilet
Kamil Maćkowiak, w swym autorskim teatrze, z wysublimowaną precyzją dobrał temat, który w połączeniu z wiarygodną grą aktorską, pozwolił na nawiązanie cichej narracji z widzem. Kiedy wchodzisz na salę, pierwsze, co uderza, to scenografia. Rząd więziennych ubrań z naszywką w kształcie różowego trójkąta. Trójkąta oznaczającego ludzi drugiej kategorii – homoseksualistów. Główny bohater spektaklu, siedząc na podeście w kształcie podświetlonego trójkąta, głosem pełnym emocji i poruszenia opowiada historię człowieka ukaranego za orientację seksualną. Opowieść jest porażająca, wstrząsająca i budzi niezwykły wewnętrzny ból. Starasz sobie wyobrazić jaki ogrom bólu i cierpienia doznali ludzie od ludzi. Ofiara i kat. Homoseksualizm był równoznaczny z wilczym biletem, los był przesądzony.
Słuchasz opowieści ludzi, którzy przeżyli piekło na ziemi. Czytasz książki, oglądasz filmy – dostajesz namiastkę tego, co kiedyś było okrutną rzeczywistością. Jednak kiedy gasną światła i rozpoczyna się bolesny monolog na sali teatralnej, rozpadasz się na milion kawałków. Historia mężczyzny odartego z godności i resztek człowieczeństwa.
Bohater – mężczyzna skazany na mocy paragrafu 175, za kontakty seksualne z osobą tej samej płci na więzienie, a potem kolejną pięcioletnią niewolę w obozie koncentracyjnym. Człowiek, który miał marzenia, kochał i był kochany. W jednej chwili rzeczywistość zaskakuje go i pozbawia planów na życie. Czujesz rozdzielający ból, kiedy słowo po słowie doświadczasz, do czego może posunąć się człowiek, żeby zniszczyć drugiego człowieka. W imię czego? Tego, że ma władzę i mu wolno? W obozie trwa perfidna selekcja ludzi, którzy staja się żywą tarczą. Przywiązani do pala cierpią z bólu, tracą przytomność, świadomość. Ludzie zastraszeni jak zwierzęta, poddawani są okrutnym torturom ku uciesze hitlerowskich oprawców. Zadajesz pytanie: dlaczego? Słuchasz, że człowiek w obliczu okrucieństwa wie, że godność nie ma najmniejszego znaczenia, ale wola walki o życie o przetrwanie staje się priorytetem pomimo poniżenia i działań wbrew sobie.
Cisza
Pierwszy raz wyłączyłam się totalnie. Patrzyłam na twarz bohatera sztuki i chłonęłam każde słowo, każdą emocję. Wewnętrznie ocierałam każdą uronioną łzę, która wypełniała oczy mężczyzny na wspomnienia tamtych traumatycznych wydarzeń. Na sali panowało skupienie i wszechogarniająca cisza. Nikt nawet nie drgnął. Bardzo przeżyłam to emocjonalnie, chłonęłam monolog, a moje oczy wypełniły łzy. Niewyobrażalne ciężko było słuchać tego, czego ludzie doświadczyli. Zadawałam sobie pytanie: a co oni musieli czuć? Spektakl zabiera widza w podróż przez pięć lat życia, które naznaczone było okrucieństwem, traumą, przerażeniem, próbą przetrwania w warunkach, które dla empatycznego człowieka są trudne do wyobrażenia. Szczególnie zapadła mi w pamięć opowieść, kiedy na palach powieszono zwłoki więźniów. Na dziedzińcu stała choinka – symbol świąt. Pozostałym więźniom nakazano śpiewać kolędy. Można sobie wyobrazić, jaka traumę przeżyli ci ludzie. Niewola obozowa minęła, lecz w każde święta obrazy te wracały jak bumerang. Ciała ich kolegów powiewały niczym bombki choinkowe, oni musieli świętować. Absurdalne jest to, do czego można się posunąć odzierając człowieka z jego godności i dążąc do niewiarygodnego upodlenia.
Majstersztyk
Z doświadczenia wiem, że każdy temat, który podejmie zespół Fundacji Kamila Maćkowiaka, będzie potraktowany z uważnością i szacunkiem. 85 minut niezwykle istotnej treści. Kamil Maćkowiak to zawsze gwarancja gry aktorskiej na najwyższym poziomie, z dbałością o detale. Kiedy podczas spektaklu patrzysz w ekran stanowiący tło aktora, widzisz paletę emocji głównego bohatera. W niewiarygodny sposób odbierasz jego słowa, emocje, mimikę twarzy, chłoniesz jego ból. Zatrważające momenty więźniów, które przecinały każdego z nich jak szabla na pół, powinny się stać swoistą przestrogą. Pomimo upływu lat podziały społeczne nadal są widoczne i budzą wolę dominacji ludzi o odmiennych poglądach. Przez lata tolerancja dla odmienności ewoluowała, ale nie na tyle, by osoby nieheteronormatywne czuły się bezpieczne i zrozumiane. Historia jest nie tylko opowieścią pięciu lat dramatycznych przeżyć bohatera, ale jest przede wszystkim wewnętrzną podróżą w głąb siebie. Głównym przesłaniem staja się: refleksja nad człowieczeństwem, granice możliwości ludzkiego przetrwania, wrażliwość i empatia. Życzmy sobie, żeby każdy miał szansę na tę refleksję i zdał egzamin z szacunku i uważności na drugiego człowieka.
Wspaniały artykuł!
Pani Moniko, ma Pani wielki dar pisania.
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję:)
Byłam na spektaklu przedpremierowym – ogromne wrażenie. Recenzję przeczytałam z uwagą. Doskonale napisana.
Spektakl robi wrażenie, dziękuję za Pani opinię:)
Ludzie ludziom zgotowali taki los! Smutne i wciąż w pewnym stopnia obecne. Są osoby, które swoją nieuzasadnioną nietolerancją krzywdzą wciąż innych. Sami tworzą prawo, bo mogą? Nie mogą!
Niestety…bolesne, ale prawdziwe…