James Morrison to kolejny wykonawca, którego chcę Wam zaproponować w mojej polecajce środowej. James Morrison Catchpole nie jest nową gwiazdą, bo już w 2006 roku podbił rynek brytyjski swoim debiutanckim albumem pt. Undiscovered. Pozostałą część Europy podbił utworem You give me something, który jest wykorzystywany w wielu filmach, jak np. Moja dziewczyna wychodzi za mąż. Jego aksamitny głos, który miesza się lekką chrypką, jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych głosów ostatnich lat.
Podróżować po różnych gatunkach muzycznych
Jak zaczęła się jego muzyczna opowieść? Jak wielu innych wykonawców, w wieku około 13 lat zaczął naukę gry na gitarze, gdy jego wujek wciągnął go w świat bluesa. Co ciekawe, jego barwa głosu wzięła się z tego, że jako dziecko przeszedł krztusiec. Wiele osób mówi, że ma on czarną duszę, tak bliską gatunkowi R&B. Świetnie czuje się grając soul, bluesa czy też rock.
Nie można go łatwo zaszufladkować, bo lubi podróżować po różnych gatunkach muzycznych. Sam wykonawca mówi, że od zawsze kocha muzykę lat 70. Jego album Awakening z 2011 roku też osiągnął pierwsze miejsce na listach w UK. Trzy pierwsze albumy trafiły do pięćdziesiątki listy Billboard 200. A dwa kolejne albumy Higher Than Here oraz You’re Stronger Than You Know wylądowały na dwudziestym miejscu tej światowej listy.
Bagaż życiowych doświadczeń
Jego matka kochała soul, a ojciec muzykę country, co James przeniósł do swojej muzyki. Nie miał łatwego dzieciństwa, bo w ich domu – jak to mówią – nie przelewało się, a ojciec popadł w alkoholizm. James starał się być prawdziwym przyjaciele dla chorego ojca i chciał go wyrwać z nałogu. Ostatecznie walkę niestety przegrał, gdyż ojciec zmarł na zawał serca.
To właśnie doświadczenie życiowe sprawiło, że teksty jego piosenek niosą w sobie wiele wartościowych treści. Morrison stara się w swych utworach opowiadać o pięknie w człowieku, o tym że, nawet gdy popełnia się błędy, to warto się z nich uczyć i iść do przodu. W wielu piosenkach odnajdziecie miłość, tęsknotę, ale nade wszystko wiarę w lepsze jutro.
Utwory prawdziwe
Jego utwory z marszu wpadają w ucho. Nie są wymyślne i przez to wiele osób lubi je wykonywać w trakcie imprez karaoke. Co ciekawe w świecie muzycznym nie zawsze jest docenianym artystą. Przez lata mówiono nawet, że można poczuć stęchliznę w jego muzyce, bo śpiewał o rzeczach prostych, dla wielu zbyt prostych. Jednak on się nie poddawał.
Gdy zmarł mu ojciec i w tym samym czasie urodziła mu się córeczka, miał poważny kryzys psychiczny. Jednak pozbierał się i napisał między innymi utwór Person I Should Have Been, który jest uznawany za jeden z jego najlepszych. W 2022 roku wyszła kompilacja jego utworów Greatest Hits, czyli taka jego twórczość w pastylce. Możecie zacząć słuchanie jego muzyki właśnie od tej składanki.
Interesująca jest też informacja, że Ed Sheeran mając 15 lat, pokochał jedną z płyt Morrisona. To za jej sprawą Ed też śpiewa utwory prawdziwe, czyli będące opowieścią o własnych przeżyciach. Co ważne, są one pisane prostym językiem, bez wielkich przenośni.
Bez zbędnych dźwięków
W piosenkach Jamesa Morrisona nie znajdziecie dziwnych, niepotrzebnych dźwięków. Wybiera instrumenty, które było modne w latach 70. Perkusja ma dokładnie tamto brzmienie. Nie znajdziecie tu muzyki denerwującej. Dla mnie to jeden z tych wykonawców, który pomaga mi przy działaniu. Bardzo lubię go słuchać i chodzić po mieście, robiąc fotografie. W każdym utworze jest miły rytm i to coś, co koi nerwy. Polecam Wam tego wykonawcę bardzo serdecznie.