Być kobietą, być kobietą… Cudownie jest. W taki dzień jak dziś np. podśpiewuję sobie radośnie tę nutkę. Robię jajecznicę pomiędzy momentem, aż podłoga w łazience wyschnie po mopowaniu, a chwilą, gdy wyjątkowo ułatwiający życie robot chińskiej firmy, skończy odkurzać. Żebym mogła i tam wpaść z mopem w popłochu pomiędzy O Jezuu już 13 a Matko, przecież rezerwa mi się pali, cholera spóźnię się do pracy.
Bez tabu
W życiu mam w sumie łatwo. Urodziłam się i w najgorszych latach młodzieńczego buntu przebywałam w mieście. Stąd, gdy np. pomalowałam parapet w paski, bo miałam taką wizję, równo wszyscy mieli to w doopie – serio. Nawet rodzice uznali – ok, rób, co chcesz. Właśnie dlatego ogromnie doceniam moich rodziców. Choć im się wydaje, że jak to dziecko – niewdzięczna jestem i podła, i trudu ich pojąć nie potrafię – bla, bla, bla… Kto tego od rodziców nigdy nie usłyszał, niech pierwszy rzuci kamieniem w dinozaura.
W każdym razie, w moim domu dojrzewanie nie było tematem tabu. Byłam gotowa na okres, seks, ginekologa – na wszystko. Podpaski czekały w szafie na ten dzień, kiedy przyjdzie mi ich użyć po raz pierwszy. Nie czułam stresu, wracając do domu, gdy się poplamiłam – wiedziałam, że mama nie będzie krzyczeć. Kiedy przyszło mi podjąć współżycie, miałam w głowie wszystko, co powinna mieć w takiej chwili nastolatka – spokój i świadomość, że należy się zabezpieczać.
Zadbać o siebie
Do ginekologa chodzę regularnie, nie po tabletki antykoncepcyjne (po nie też), ale przede wszystkim, by się badać. Nie mam problemu z tym, by pójść zrobić cytologię czy USG piersi – przecież chodzi o życie. Są jednak kobiety, żyjące w przekonaniu, że do ginekologa to się chodzi, jak się partnerów zmienia. A jak nie zmieniasz, to po co będziesz tam łazić? No przecież, jasne.
Dla niektórych to może być szok, ale faceci zdradzają. Tak, baby też. Zakładam jednak, że skoro taka baba jest pewna, że ma jednego chłopa, to musimy opierać się na tym, czy jej chłop jest wierny, czy nie. Nawet jeśli jest – to przecież rak, mięśniaki czy torbiele nie przenoszą się drogą płciową. Jeśli ktoś tak myśli, to na bank coś poszło w jego życiu nie tak.
Ginekolog – lekarz od rozwiązłości?
Co więcej – można złapać wszelkiej maści infekcje na zwykłym basenie czy nad jeziorem. To nie wstyd pójść do lekarza. No i właśnie mi się w życiu zdarzyło, pójść z taką infekcją do lekarza. A on bez żenady, mówi do mnie: kwestia prowadzenia się. Wstałam i wyszłam. Nie komentowałam – walczyć nie będę, bo nie mam na to środków, jednak poszłam po prostu do innego lekarza.
Są jednak kobiety, które idą do lekarza, w końcu, po długich namowach i trafiają na takiego pędraka bez krzty obycia, któremu należałoby się dać w mordę. A to one się czują po wizycie, jakby w nią dostały. To nie jest ok. Wiele z tych kobiet już nie pójdzie więcej do ginekologa. Nie będzie się badać. Umrze. Tak właśnie – umrze. Nie dlatego, że przyjęły szczepionkę na Covid, czy tam inną 5 w 1. Dlatego, że się nie zbadały, bo jakiś fagas musiał wygłosić swoją uwagę.
To często są te same kobiety, których mężowie oczekują, że ich cipka będzie pachnieć jak konwalie. I dlatego one używają jakichś absurdalnych płynów do higieny intymnej, o składzie porównywalnym do domestosa. Bo w kulturze, w której żyjemy, cipka – to tabu. Okres to tabu. Seks to tabu. Nie można o nich myśleć ani mówić, bo ktoś sobie coś pomyśli.
Podpaska wstydu
Nigdy nie zapomnę, jak pewnego razu z tylnej kieszeni dżinsów wysunęła mi się podpaska, ciekawie zerkając na otoczenie. Kiedy to w popłochu podbiegła do mnie koleżanka i mówi: schowaj sobie to, bo chłopaki zobaczą. Przez chwilę podejrzewałam, że oto co najmniej cycek wyskoczył mi ze stanika, albo dekolt hydraulika uwidocznił się szerszemu gremium, a jednak nie – podpaska. W opakowaniu.
Uświadomiwszy sobie, o co całe to zamieszanie, pytam więc niezwykle błyskotliwie: soł łot?! Odpowiedź mocno zachwiała moim światopoglądem, gdyż… chłopaki zorientują się, że masz okres. Spoko – nie podejrzewam, by mogli za to dostać Nobla w dziedzinie medycyny. Tym bardziej że mój wredny, cyniczny charakter często spotyka się z komentarzami w rodzaju: co cię ugryzło, okres masz? W każdym razie wsunęłam obrazoburczą podpaskę do kieszonki i do końca dnia bałam się, że mój mózg tego nie ogarnie.
Jest duża szansa, że wkrótce te podpaski coraz rzadziej będą wyskakiwać z damskich kieszeni, bo choć nie tak znów dawno prezydent obiecywał obniżkę stawki vat na artykuły higieniczne dla kobiet, to jednak lobby drogeryjne najwyraźniej zastosowało manewr Obajtka, zanim to było modne. I podpaski jak były drogie, tak są. Na wypadek gdyby jednak stawka wróciła do normy.
Kobiecość jest normalna
Fajnie jest być kobietą – naprawdę. Tylko fajniej by było, gdyby bycie kobietą, nie było powodem do wstydu. I każdy, kto to przeczyta, a reprezentuje płeć męską, pomyśli sobie pewnie Dżizas, o co tej wariatce chodzi. Nieważne – podejdź do siostry, koleżanki, dziewczyny, żony… przede wszystkim podejdź do córki i powiedz jej Hej! Kobiecość jest normalna.
Wiolu, Ja tego typu teksty nazywam „jazda bez trzymanki” oczywiście w pozytywnym znaczeniu. Taka naga prawda bez używania słów „jem bułkę przez bibułkę” Wielu z nas na pewno tak właśnie posługuje się takim tekstem ale w myślach. Głośno wyrażamy każde słowo ubrane w różne cudaczne przymiotniki i poozdabiane papierkami odblaskowymi. Może właśnie tak trzeba jak Ty to zrobiłaś jasno procesyjnie opisać co i jak jest. Dokładny wykład na temat losu polskiej kobiety w 21 wieku. Brawo Kochana 🙂 PS. Ja do tej pory zamiast cipka mówię ciperlotka.:)
Ciperlotka wygrywa to rozdanie🤣 tekst bardzo w punkt, bez zbędnej poprawności politycznej. Czytam i kiwam głową – ooo, tak, prawda, dokładnie, no też to widzę.
Wiolu, ja tego typu tekst nazywam „jazda bez trzymaniki”. Jest tekstem bez używania słów „jem bułkę przez bibułkę: i dobrze. Takich mamy pod dostatkiem. Myślę, że wielu z nas przyznałoby się do posługiwania się taka formą językową. Robią to w myślach. Zewnętrznie używają słów poubieranych w różne przymiotniki i przystrojone w kolorowe odblaskowe papierki. Brawo!!! Każdy powinien mieć prawo wyrażać swój pogląd tak jak czuje, Ps, Ja tego jeszcze nie umiem i zamiast cipka mówię ciperlotka i wcale nie dla popisu tylko dlatego, że tam mam. hehehe
Tekst nie do końca w moim stylu, ale jednak dużo w nim prawdy.