Jestem wege, bo chcę i lubię. Co to znaczy? Po prostu nie jem mięsa. Pytanie, czy – tak obiektywnie – warto to robić.
O co tak naprawdę chodzi?
Celowo pomijam w tym artykule kwestie etyczne. To sprawa bardzo indywidualna i trudno jednoznacznie opowiedzieć się po stronie jedzenia mięsa lub nie. Choć uważam, że hodowanie zwierząt tylko po to, aby je zabić (często w dyskusyjny sposób) i zjeść, nie jest w porządku. Tę kwestię pozostawiam Czytelnikom. Chciałabym skupić się na faktach oraz własnych subiektywnych doświadczeniach.
W swoim postępowaniu nie jestem fanatyczką, taką przynajmniej mam nadzieję. Nie narzucam innym swojego menu, choć oczywiście zachęcam innych do próbowania moich potraw. W domu prowadzę dwie równoległe kuchnie: wege oraz mięsną – głównie dla dorastających dzieci, które umiarkowanie lubią warzywa.
Ja sama od dziecka nie lubiłam mięska ani wędlinki. Jadłam bardzo wybiórczo, a najchętniej wcale. Co wcale nie oznacza, że od małego jadłam warzywa. O nie! Jednak odkąd pamiętam, było szereg potraw, których nie brałam do ust, np. wszelkiego rodzaju podroby z wątróbką i flaczkami na czele albo salceson lub mortadela. Nie znaczy to, że od zawsze wolałam warzywa. Wręcz przeciwnie.
Jako typowy niejadek najchętniej jadałam kluseczki, pierogi, żółty ser oraz jajka faszerowane. Z warzyw wchodził w grę głównie ogórek, ewentualnie papryka. Masakra. Z doświadczenia jednak wiem, że po pierwsze z tego się wyrasta (zatem drogie mamy i babcie, jest nadzieja dla wszystkich niejadków) a po drugie, można być zdrowym i nie nabawić się anemii.
Kiedy to się zaczęło? Kilka lat temu, klasycznie, od pierwszego stycznia przestałam jeść mięso. Tak po prostu. Nie jem do dziś.
Wegetarianizm a ekologia
Wróćmy do tego, czy warto. Czy wiecie, że na rolnictwo i hodowlę przypada ponad 70% zużycia wody pitnej na świecie? To jeszcze nic. Okazuje się, że produkcja kilograma wołowiny wymaga zużycia od 100 do 200 razy więcej wody, niż produkcja kilograma żywności roślinnej. Aby wyprodukować 450 g wołowiny, należy zużyć aż 1650 litrów wody. Dla porównania wyprodukowanie 150 g jadalnej mieszanki warzyw to jedyne 75,5 litrów wody.
Dodatkowo przemysł hodowlany ma trzykrotnie większy udział w zanieczyszczeniu wód w porównaniu z pozostałymi gałęziami przemysłu.
Na marginesie warto dodać, że krowy wydzielają do atmosfery duże ilości metanu (poprzez gazy) i podtlenku azotu (w nawozie). Nie bez znaczenia pozostaje, że to właśnie te substancje w dużym stopniu powodują zmiany klimatyczne. Dowiedziono, że hodowla zwierząt, w tym hodowla na mięso, powoduje efekt cieplarniany w większym stopniu niż wszystkie formy transportu łącznie.
Czy dieta bezmięsna jest zdrowa?
Intensywny chów zwierząt, nastawiony na masową wydajność, wymusza na producentach konieczność stosowania antybiotyków i hormonów wzrostu. Istnieje także udokumentowany związek pomiędzy jedzeniem mięsa, a zapadalnością na nowotwory, cukrzycę czy choroby serca. Według ekspertów służby zdrowia ograniczenie o 60 procent konsumpcji mięsa w krajach rozwiniętych, przyczyniłoby się do znacznej redukcji nadwagi oraz otyłości. Badania potwierdzają, że osoby praktykujące dietę wegetariańską i wegańską, chorują na raka rzadziej niż osoby spożywające mięso.
Mi mięso nie smakowało od dawna. Są jednak ludzie, którym mięso nagle przestało smakować. Fakt, preferencje smakowe ulegają zmianie. Jednak smak ulubionego kurczaka też z czasem ewaluował. Niestety w niewłaściwą stronę. Po prostu go brak. Coraz mniej jest mięsa w mięsie, a już tym bardziej mięsa konkretnego pochodzenia. Zapewne nie raz widzieliście etykiety głoszące, że kupujecie parówki cielęce, a w składzie produktu mamy głównie wieprzowinę i wodę oraz wypełniacze, w tym MOM – czyli to, co najgorsze.
W konsekwencji wielu osobom mija apetyt na mięso, co często prowadzi do wykluczenia go z diety. Zwróćmy uwagę, że w piramidzie zdrowia opracowywanej i modyfikowanej cyklicznie przez specjalistów, na pierwszych pozycjach mamy pełnoziarniste produkty zbożowe, rośliny strączkowe, pozostałe warzywa i owoce. Mięso zajmuje obecnie ostatnie miejsce w tym zestawieniu.
Weźmy też pod uwagę, że człowiek posiada cechy charakterystyczne dla stworzeń owocożernych. Przede wszystkim zęby ludzkie mają budowę przystosowaną do rozgniatania i przeżuwania pokarmu. Człowiek ma płaskie trzonowce i dobrze rozwinięte siekacze. Uzębienie drapieżników jest natomiast dobrze rozwinięte. Posiadają ostre trzonowce, aby łatwo rozszarpywać kawałki mięsa. Ponadto cały układ pokarmowy np. odczyn śliny, długość przewodu pokarmowego, jelit, czynności wątroby, kształt, struktura i działanie żołądka są cechami niemięsożernych stworzeń.
Co zatem jeść?
Czy mięso w codziennej diecie można zastąpić? Oczywiście, że tak. Najprostszym sposobem jest klasyczne zastąpienie mięsa jego zamiennikiem np. w wegeburgerze, zamiast mięsa, dostaniemy Beyond Meat albo ser halloumi. Obecnie nie tylko fast foody, ale i restauracje prześcigają się w oferowaniu klientom produktów zastępczych, nazywając je z resztą tradycyjnie np. stek z kalafiora albo flaczki z boczniaka.
Poza tym coraz większa popularność zyskuje tzw. wegetariańskie mięso np. parówki lub kiełbaski sojowe albo beyond meat. Te pierwsze składają się głównie z soi, wzbogaconej zbożami oraz olejem kokosowym. Beyond meat to z kolei przede wszystkim izolat białka grochu oraz tłoczony na ciepło olej rzepakowy.
Zastępcze źródło składników odżywczych
Czyim innym będzie natomiast zastąpienie składników odżywczych, zawartych w mięsie innymi produktami tak, aby dieta bezmięsna była nadal wartościowa i zbilansowana.
- Warzywa strączkowe. One powinny być podstawą diety wegetariańskiej, ponieważ są bogate w białka.
- Cieciorka (groch włoski lub ciecierzyca). Zawiera wiele żelaza, potasu, magnezu, fosforu, cynku oraz białka i wapnia, potrzebnego do prawidłowego rozwoju kostnego. Można ją wykorzystać w zupach, gulaszach, przygotować z niej hummus albo też użyć zmieloną, jako wypełniacz do sosów oraz mielonych kotletów.
- Tofu. Produkt wysokobiałkowy. Zawiera białko, sporą ilość wapnia i fosforu oraz fitoestrogeny (a konkretnie izoflawony), które mają zdolność regulowania wielu zjawisk, związanych ze wzrostem komórek nowotworowych. Doskonale nadaje się do smażenia i pieczenia. Może z powodzeniem zastąpić mięso w daniach z makaronem czy ryżem.
- Fasola. To kolejne źródło białka oraz błonnika pokarmowego, który wpływa na obniżenie cholesterolu. Ponadto dostarcza witaminy (B, A, C), potas, wapń, fosfor. Poza dodaniem jej do zup, gulaszy czy potrawek, w wersji zmiksowanej nadaje się na pasty do chleba lub zagęszczacz do sosów.
- Soczewica. Jest źródłem dobrze przyswajalnego białka. Zawiera także potas, który reguluje ciśnienie krwi oraz kwas foliowy, który zapobiega występowaniu wad cewy nerwowej u płodu (polecana kobietom w ciąży). Ponadto zawiera garbniki roślinne – taniny, związki o działaniu przeciwnowotworowym oraz przeciwbakteryjnym. Skutecznie hamuje rozwój wolnych rodników. Wspaniale smakuje w sałatkach lub pasztetach warzywnych.
- Boczniaki. Są niskokalorycznym źródłem witaminy C, witamin z grupy B, miedzi, potasu, żelaza, selenu i sodu. Zawierają też białko, błonnik oraz nienasycone kwasy tłuszczowe. Wyśmienicie smakują smażone z odrobiną czosnku i sosu sojowego. Można je mieszać lub stosować wymiennie z innymi grzybami.
- Bakłażan. Źródłem potasu, błonnika pokarmowego, magnezu, żelaza, wapnia, białka i witamin A, B6 i C. doskonale sprawdzi się w warzywnych gulaszach, zapiekankach (z pomidorami i mozzarellą) oraz smażony w plastrach (pamiętajcie tylko, aby posolić go i odcedzić nadmiar goryczki).
- Kalafior. Kolejne niskokaloryczne źródło błonnika, witamin (C, A, K i z grupy B), potasu, wapnia, magnezu, żelaza i cynku. Zawiera też dużo przeciwutleniaczy. Poza tradycyjnym daniem z wody z podsmażoną na masełku tartą bułką, można go jeść na surowo w sałatkach lub zapiekać w postaci małych różyczek. Coraz popularniejsze są także „steki” z kalafiora.
Wart wypróbowania
A na koniec — oczywiście sprawdzony — przepis na pyszny smalczyk wege z białej fasoli. W sam raz na wczesnowiosenne kanapeczki (najlepiej z ciemnego chleba).
Smalec z cebuli
biała fasola (z puszki – 1 duża puszka ok. 400 g lub namoczona i ugotowana)
- 1 duża cebula
- sól, pieprz
- szczypta majeranek
- ząbek czosnku
- Ugotowaną lub odsączoną z zalewy fasole rozgniatamy widelcem na papkę.
- Cebulkę rumienimy na oleju (powinna być bardziej zeszklona niż usmażona).
- Do cebuli dodać przeciśnięty przez praskę czosnek.
- Jabłko zetrzeć na dużych oczkach tarki i dodać do cebuli.
- Całość wymieszać. Posolić i popieprzyć, dodać majeranek do smaku.
Jeśli lubicie, można na koniec dodać starte na tarce o grubych oczkach jabłko lub posiekane suszone śliwki.
Smacznego!