Morsowanie — pół żartem, pół serio

Przeglądam Facebooka w niedzielny, leniwy poranek. Patrzę, a tam moja koleżanka z dzieciństwa w stroju kąpielowym, w czapce i w rękawiczkach, moczy swoje ciało w jakimś akwenie wodnym. Dookoła śnieg jak w Opowieściach z Narnii. No ja cię pierdzielę. Czy ona oszalała? Toż usmarkałabym się w pas natychmiast. Aż odkręciłam na piątkę kaloryfer, ale gęsia skórka dalej gości na moim ciele. Dreszcz mną wstrząsa, skóra głowy cierpnie, palce stóp mimowolnie się podkurczają i odruchowo dotykam nosa.

Szaleństwo

Mam do niej milion pytań, ale jedno najważniejsze. Po cholerę to robisz? Chcesz się przeziębić? Wykorzystałaś cały urlop w pracy i jedyna opcja to L-4? Adrenaliny ci brak, czy co? A ta mi nawija o jakichś korzyściach, jakie niesie morsowanie. Jeżu kolczasty, no głupia jakaś!!! Korzyści to są, jak zmarznięta wracam do domku, biorę gorący prysznic. Zakładam wełniane skarpety, miękki polarowy dres i siadam przy kominku z wiadrem gorącej, zimowej herbaty. No dobra z tym kominkiem trochę mnie podniosło. Blisko kaloryfera. Każdy ma taki kominek, na jaki go stać.

Uwierzcie mi, że nawet jak teraz o tym piszę, to od czasu do czasu wstrząsają mną dreszcze. Ja jestem absolutnym piecuchem. Najchętniej bym siedziała pod kocem w fotelu. Przy tym wspomnianym wcześniej kominku popijała grzańca, kakao czy jakąś zimową, aromatyczną herbatkę. Zimno mi zawsze. Cierpię od października do maja. Uwielbiam ciepło. Żywię się energią słoneczną. Nie wiem, czy taka uroda, czy to wina słabego krążenia. Nie mam pojęcia. Nigdy w życiu nie przyszłoby mi do głowy nawet zdjąć czapkę w ten ziąb. A oni wyrozbierani do rosołu i morsowanie odstawiają. Szaleństwo!

Zalety

Okazuje się, że są jednak zalety morsowania. Trudno mi w to uwierzyć, ale mądrzejsi ode mnie tak piszą, więc pewnie są. Zatem przyglądam się bliżej tym zaletom. Choć nawet gdyby mi obiecali, że wyprostują mi się wszystkie zmarchy świata i cellulit zniknie, to i tak podziękuję. Morsowanie nie jest dla mnie. Aż taka pomarszczona nie jestem. I ten cellulit też nie aż taki, żeby zadecydować się na morsowanie.

Wróćmy jednak do tych zalet:

  • poprawia ogólną kondycję ciała i organizmu (cokolwiek to znaczy);
  • hartuje organizm i znacznie zwiększa odporność;
  • poprawia samopoczucie (podobno relaksuje, ja się cała spinam na samą myśl);
  • wzmacnia pracę serca;
  • poprawa jakość skóry;
  • wzmacnia mięśnie i stawy (uhm, akurat, jak ostatnio zmarzłam na przystanku to kolana mi skrzypiały jak drewniane schody w stuletnim domu).

Przeciwwskazania

Jednak żeby nie było tak cudownie, są też przeciwwskazania. No toż normalne, że są. Przecież latanie bez czapki i szalika zimą to już samobójstwo i proszenie się o gil do pasa. Morsowanie, to nie jest sport dla wszystkich. Co wyklucza morsowanie:

  • choroby serca;
  • słaba tolerancja na niską temperaturę (ta dam!!! Mówiłam! Tak, to o mnie, czyli wszystko jasne);
  • astma;
  • niedoczynność tarczycy;
  • padaczka.

To są główne przeciwwskazania, żeby uprawiać ten dość ekstremalny sport, ponieważ możemy sobie zrobić krzywdę.

Morsowanie jest ostatnio bardzo modne. No i jaki szpan. Nie jakieś tam narty czy łyżwy, siatkówka wodna czy nurkowanie. No dobra mogłoby to konkurować ewentualnie ze skokami spadochronowymi. Dla mnie poziom adrenaliny ten sam. Tu też ta sama reakcja, mianowicie, skóra głowy cierpnie.

Szczyt ekstremum

Jednak powiem wam, że wielu z moich znajomych zaczęło przygodę z morsowaniem. Mówią, że lepiej się czują. Chcieli spróbować czegoś nowego. Jedni dla zdrowia, drudzy dla szpanu. Inni jeszcze z ciekawości. Żadne z nich nie zrezygnowało. Ja twierdzę, że to sport dla twardzieli. Podziwiam ich i chylę czoła. Trzymam kciuki i życzę im zdrowia. Ja idę sobie zrobić herbatkę zimową (przepis poniżej) i poczytam książkę w fotelu. Wystarczy mi siłownia raz w tygodniu. To szczyt mojego ekstremum. Nie jestem aż tak szalona.

Ostatnio koleżanka namawiała mnie na łyżwy, wiedząc, że w życiu nie jeździłam i potykam się o własne nogi na średnio śliskiej powierzchni. Potem jednak wydało się, że zaplanowała kabaret ze mną w roli głównej. Ja miałam być tym wesołkiem a ona widzem a z nią połowę miasta. Najwyżej weźmiesz pingwinka – mówi i rży do słuchawki, a ja razem z nią. Czujecie to? 43-latka z nadwagą z pingwinkiem i roztańczonymi nogami jak w kwik stepie. Tak kochani, okazuje się, że przyjaźń ma różne oblicza. I wystawiana jest często na próbę! Powodzenia. W morsowaniu i na łyżwach też.

Rozgrzewająca herbata:

  • suszone plastry cytryny
  • suszone plastry pomarańczy
  • suszony imbir
  • goździki
  • cynamon
  • sok malinowy
  • herbata czarna liściasta
  • łyżka miodu

Subskrybuj
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Natalia
Natalia
1 rok temu

Ubawiłam się:) morsowania się boje, ale łyżwy to całkiem całkiem:)

Agata
Agata
1 rok temu

Ja zostanę jednak przy rozgrzewającej herbacie!!!

Babeczki z innej beczki

Salon kobiet

Poznałyśmy się w sytuacji, kiedy powierzono nam bardzo ciekawe wyzwanie – redagowanie magazynu i wszelkich kanałów komunikacyjnych o kobietach, dla kobiet i z kobietami…

Najnowsze posty

Osadzona, książka, obraz, kobieta

„Osadzona” Anny Matusiak – recenzja książki

Przeczytana jednym tchem jak pozostałe książki Anny Matusiak. Osadzona jest inna niż pozostałe. Ma jednak punkty styczne, ale o tym później. Tym razem Ania zabiera nas w daleką podróż. Do przepięknej Japonii. Niestety główna bohaterka nie miała okazji poznać jej piękna…

zupa TAJSKA

Zupa tajska

Zanim powiesz: to nie dla mnie, mam coś, co cię przekona. Mianowicie, zupę robi się max. 30 minut, a jest tak pyszna, że na jednej dokładce się nie skończy. Dodam, że jest tak prosta, że nawet jeśli masz, dwie lewe ręce, to dalej masz dwie, więc nie marudź.

Wyrzuty sumienia

Na pewno dopadły każdego i każdą z nas w różnych sytuacjach życia. Na pewno wywołały w nas niemiłe uczucia i zapewniły stres i nieprzespane noce. Wyrzuty sumienia, bo o nich mowa – czy rzeczywiście warto się nimi przejmować? Czy pozwolić im na wprowadzanie zmian w naszym życiu?

zielona sałatka z bobem

Sałatka z bobem

Pyszna i kolorowa sałatka z młodym bobem, świeżymi warzywami i oliwkami to idealna przekąska na ciepłe, letnie dni. W okresie zimowym, gdy brakuje świeżego bobu, można użyć tego mrożonego. Sałatkę z bobem warto podać w towarzystwie aromatycznego sosu, na przykład zielonego sosu na bazie jogurtu greckiego. Nada naszej potrawie wyjątkowego smaku i sprawi, że będzie się pięknie prezentować.

Weekendowa wycieczka

Cudze chwalicie — swego nie znacie — mówi stare przysłowie. Często szukamy miejsc do wypoczynku w dalekich zakątkach świata, a nie wiemy, że całkiem niedaleko są miejsca, które warto zobaczyć i gdzie można odpocząć. Dziś proponuję wycieczkę do Lichenia.

Piotr Krysiak Dziewczyny z Dubaju 2

Dubaj jest w nas

Od dłuższego czasu przyglądam się zamieszaniu, jakie wywołała publikacja książki Piotra Krysiaka Dziewczyny z Dubaju 2 – zamieszaniu, dodajmy, nieco wykreowanemu przez autora, który akurat w dziedzinie marketingu ma sporo talentu i doświadczenia. Ostatnio Audioteka.pl wycofała ze sprzedaży wersję audio tej publikacji, tłumacząc to zbyt dużymi kontrowersjami, jakie budzi tytuł (być może taką decyzję wymusił nowy właściciel Audioteki.pl, czyli Wirtualna Polska, który nie chce kłopotów na samym starcie).

Z potrzeby bliskości

Każdy z nas posiada określone potrzeby i dąży do ich zaspokojenia. Jedną z nich jest potrzeba bliskości, która u dzieci w gruncie rzeczy gra pierwsze skrzypce. Z tym że ta potrzeba nie znika, ale pozostaje w każdym z nas — również w dorosłości. Niektórzy zaspokajają ją, wchodząc w związki formalne lub nie. Inni, tworząc sieć przyjaciół, z którymi starają się utrzymywać bliższy kontakt, czasami przypominający wręcz relację, jaka łączy rodzeństwo.

Babeczki z innej beczki

Masz pytanie?
Skontaktuj się z nami