Czasem życie potrafi niespodziewanie nas zaskoczyć i pokrzyżować plany. Pewnie każdy zna popularny cytat Woody’ego Allena: Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na przyszłość. Ja właśnie doświadczyłam tego na własnej skórze, odwołując spotkania towarzyskie i wyjście do teatru, siedząc w domu na zwolnieniu lekarskim. Zdarza się najlepszym, chociaż ja przecież nigdy nie choruję…
One mają…
Snując się po domu w rozciągniętym dresie, z nieumytymi włosami, przeorana przez choróbsko, zerknęłam w lustro. Pierwsze skojarzenie, które przyszło mi do głowy i oddało moje odczucia, to obraz Krzyk Edvarda Muncha. Kobieto, jak ty wyglądasz? Jak mogłaś doprowadzić się do takiego stanu. W twoim wieku to już naprawdę bez lekkiej ingerencji w swój wygląd, nie powinnaś się pokazywać ludziom na oczy. Nawet koty nie powinny cię oglądać w takim stanie…
Tak, takie właśnie reprymendy wypowiadałam pod swoim adresem i zaczęłam się zastanawiać, jak te wszystkie celebrytki to robią? Zawsze, w każdych okolicznościach, czy to w szpitalu, czy w dżungli, czy po imprezie – zawsze prezentują się świeżo i fantastycznie. Proste — one po prostu są atrakcyjne i mają w sobie to coś.
Każdy ma to COŚ
Myślę, że każdy ma w sobie pierwiastek atrakcyjności. Niektórym może trudniej przychodzi pokazanie go światu, ale jestem przekonana, że drzemie on w każdym z nas. W niektórych jest już rozbudzony i wręcz razi w oczy, ale nawet uśpiony może oślepić. Tylko trzeba trafić na odpowiednią osobę. Bo przecież już starożytni wiedzieli, że o gustach się nie dyskutuje (de gustibus non est disputandum — ta łacińska sentencja towarzyszy mi od liceum).
Wszyscy mamy jakieś upodobania względem wyglądu fizycznego. Jedni wolą brunetki, inni blondynki, ale akurat to nie jest problem – jedna wizyta u fryzjera może rozwiązać problem. A na starość i tak wszystkie będziemy siwe… W ogóle w dzisiejszych czasach, medycyna estetyczna i wszelkiego rodzaju zabiegi upiększające są na tak wysokim poziomie, że rozpoznanie dawno niewidzianych koleżanek ze studiów prawie graniczy z cudem.
Czym jest atrakcyjność?
A teraz już zupełnie poważnie. Według definicji to nic innego jak zakres, w jakim cechy fizyczne danej osoby są uważane za estetyczne lub piękne. Ideał piękna zmieniał się na przestrzeni wieków, dlatego myślę, że każdy wpisuje się w te kanony. Atrakcyjności nie da się zmierzyć, ani zważyć. Atrakcyjnym można być w każdym wieku i w każdym rozmiarze. Na atrakcyjność ma wpływ wiele czynników, nie tylko fizycznych, jak wskazuje na to definicja.
Atrakcyjność nie jest uniwersalna. Wszystko zależy od tego, czego szukamy w drugiej osobie. Kiedyś myślałam, że jak schudnę, to stanę się bardziej atrakcyjna. Teraz myślę: Serio? Naprawdę te 10 kg sprawi, że zacznę się nagle wszystkim podobać?
Body positive
Z jednej strony żyjemy w świecie reklam i prospektów z idealnymi modelkami, które we wszystkim prezentują się zjawiskowo. Oglądając pokazy modowe, z miską przekąsek pod ręką, pewnie przebiegnie nam przez myśl, jakimi wyrzeczeniami okupiona jest ta smukła sylwetka. I może nawet na chwilę dopadną nas wyrzuty sumienia. W opozycji do tego medialnego wizerunku powstał ruch body positive, który uczy samoakceptacji.
Nie chodzi tu o jakieś samouwielbienie i nie oznacza, że mamy sobie odpuścić wszystko, bo najlepszym dowodem miłości jest dbanie o siebie w szerokim tego słowa znaczeniu. Ciałopozytywność to nic innego jak świadomość własnej wartości, możliwości oraz ograniczeń.
Co nas kręci?
Z wiekiem zmienia się postrzeganie świata i różnych spraw. Kiedyś mieliśmy idoli, piosenkarzy, czy aktorów, których uważaliśmy za atrakcyjnych. Nie interesowało nas, jacy oni są, najważniejsze było to, jak wyglądają. Oczywiście nie twierdzę, że teraz nie ma to w ogóle znaczenia, ale w dorosłym życiu zwracamy uwagę przede wszystkim na osobowość. Czasem zupełnie niepozorna z wyglądu osoba może nas ująć gestem, czy swoim zachowaniem. Patrząc na kogoś przez pryzmat jego dobroci, charakteru, widzimy zupełnie innego człowieka. Dostrzegamy detale, takie jak uśmiech, piegi, spojrzenie.
Przyciągają nas raczej ludzie radośni, z poczuciem humoru, którzy nie epatują swoimi problemami. Ludzie pogodni wpływają dobrze na nasz nastrój. Wiadomo, że każdy może mieć gorszy dzień. Nawet największym optymistom zdarzają się problemy, ale jednak otaczamy się ludźmi, którzy są nastawieni do świata pozytywnie. To pokazuje, że na atrakcyjność wpływają także cechy charakteru i urok osobisty, nie tylko wygląd zewnętrzny.
Zwracamy też uwagę na inteligencję. Przecież rozmowy też mogą być atrakcyjne! Nie tylko elokwencja się tutaj liczy. Mądrzy ludzie nie kłócą się bez powodu, potrafią w sposób cywilizowany rozwiązywać problemy. Są bardziej wyważeni. Te cechy z pewnością są bardzo pożądane i niewątpliwie atrakcyjne.
Zdarza się, że to, co kiedyś wydawało nam się urocze, po jakimś czasie zaczyna wręcz drażnić. I nie mam tu na myśli włosów w odpływie, które kiedyś były tak podziwiane. Chodzi raczej o to, jak w miarę upływu czasu może zmienić się odbiór drugiego człowieka i jak to wpływa na jego atrakcyjność.
Kiedy czujemy się atrakcyjni?
Odbiór siebie i samoakceptacja są bardzo ważne. Kiedy czujemy się dobrze sami ze sobą, jesteśmy lepiej postrzegani przez innych. Czasem, aby poprawić sobie samopoczucie, wystarczy nowa fryzura, fajny ciuszek czy wizyta u manikiurzystki. Przy okazji nasz dobry nastrój udzieli się innym. W otoczeniu ludzi, którzy chcą z nami przebywać, chcą nas słuchać, na pewno czujemy się bardziej atrakcyjni. Niezależnie od tego, w jakim jesteśmy wieku, czy mamy rubensowskie kształty, czy wręcz przeciwnie, czy wpisujemy się w aktualne kanony piękna — dla niektórych zawsze będziemy atrakcyjni. Oni zawsze będą umieć nas docenić i dostrzec w nas to coś.
Dlatego spróbujmy nie oceniać po okładce, tylko szukajmy głębiej, aby nie stracić szansy na poznanie ciekawego człowieka. A sami bądźmy pogodni i uśmiechnięci, a na pewno przyciągniemy do siebie ludzi o podobnym usposobieniu. Mówmy sobie komplementy, ale tylko szczerze. Takie miłe słowo, które nas nic nie kosztuje, sprawi komuś radość i pozwoli poczuć się atrakcyjnym.