Kwiecień obfituje w nieformalne święta związane ze zwierzętami: Międzynarodowy Dzień Ptaków, Dzień Bezdomnych Zwierząt, Dzień Szczura, Dzień Bobra, Dzień Miłośników ZOO, Światowy Dzień Gołębia, Dzień Delfina, Dzień Chomika, Międzynarodowy Dzień Przeciwko Wiwisekcji, Światowy Dzień Zwierząt Laboratoryjnych, Światowy Dzień Pingwina, Światowy Dzień Tapira, Ogólnopolski Dzień Koni, Międzynarodowy Dzień Psa Ratowniczego i w końcu Światowy Dzień Lekarzy Weterynarii.
W imieniu tych, którzy głosu nie mają
To ważne, żeby takie dni były widoczne. Mają one na celu podniesienie świadomości społecznej i uwrażliwienie na pewne tematy, jak chociażby bezdomność zwierząt. Patrząc na liczbę kotów i psów przebywających w schroniskach, jest to wciąż ogromny problem. Zarówno Dzień Bezdomnych Zwierząt, jak i Światowy Dzień Lekarzy Weterynarii to doskonała okazja do nagłośnienia sprawy oraz przedyskutowania możliwości zapobiegania bezdomności. I tu ogromna jest rola lekarzy weterynarii, bo to oni mają bezpośredni kontakt z właścicielami zwierząt. To oni uświadamiają, jak ważna jest kastracja czy sterylizacja pupili, aby nie dopuścić do ich niekontrolowanego rozmnażania. Zabieg ten, oprócz oczywistego celu, ratuje wiele samic przed chorobami dróg rodnych, zapobiega ciążom urojonym i jest rekomendowany przez większość weterynarzy.
Podobnie sytuacja wygląda w przypadku wiwisekcji oraz zwierząt laboratoryjnych. Na co dzień nie myślimy o zwierzętach, które są wykorzystywane do badań i testów. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że to przecież wszystko dla dobra ludzi. Tak, ale czasem te badania przeprowadzane są w bardzo niehumanitarny sposób. Czy rzeczywiście kolejny krem na zmarszczki lub cellulit jest wart śmierci niewinnych zwierząt? Tak, niektóre z nich nie przeżywają eksperymentów. Inne są już nieużyteczne i nawet nie chcę myśleć, jaki los je spotyka, jeśli nikt się nimi nie zaopiekuje.
Weterynaria – mity kontra rzeczywistość
Jak postrzegani są ludzie, którzy wybrali weterynarię na kierunek studiów? Słyszałam wiele teorii, chociaż część z nich uważam za krzywdzące. Wystarczy lubić zwierzęta, żeby iść na weterynarię. Jestem pewna, że większość kandydatów rzeczywiście podjęła te studia z miłości do zwierząt i chęci niesienia im pomocy. A może dla pieniędzy? – Też nie do końca. Wiadomo, usługi weterynaryjne kosztują. To też powinno uświadomić właścicielom zwierząt, że adopcja czy kupno zwierzaka związane jest nie tylko z przyjemnościami. Jeśli chcemy, aby nasz pupil był zdrowy, trzeba zapewnić mu pełnowartościową karmę oraz opiekę weterynaryjną, więc trzeba się liczyć z wydatkami.
Nie dostał się na medycynę, to poszedł na weterynarię. Te studia naprawdę nie mają ze sobą wiele wspólnego, choć myślę, że poziom ich trudności jest podobny.
Podejrzewam, że każdy z Was spotkał się z podobnymi opiniami. Prawda zawsze leży pośrodku, ale musimy mieć na uwadze, że leczenie zwierząt, już pomijając wszystkie aspekty medyczne, do łatwych nie należy.
Z czym muszą mierzyć się lekarze weterynarii?
Tak jak wspomniałam wcześniej, zwierzęta nie należą do łatwej grupy pacjentów. Przede wszystkim są zależne od swoich opiekunów. Same nie pójdą do weterynarza i nie opowiedzą mu o swoich dolegliwościach. Musimy mieć świadomość, że decydując się na posiadanie zwierzaka, bierzemy za niego odpowiedzialność. To my musimy go obserwować i wyłapać zmiany w jego zachowaniu, czy niepokojące objawy, które mogłyby sugerować pogorszenie stanu zdrowia. To do nas należy zabranie chorego zwierzaka do lecznicy. I w końcu to my rozmawiamy z weterynarzem.
Jestem przekonana, że większość lekarzy weterynarii bardziej niż ugryzienia przez psa, podrapania przez kota, czy innych urazów, na które są narażeni, obcując ze swoimi pacjentami, obawia się reakcji właścicieli. Wiadomo, że ludzie zachowują się różnie. Tym bardziej w sytuacjach stresowych, a choroba pupila jak najbardziej do takich należy. Nie wszyscy opiekunowie należycie wywiązują się ze swoich obowiązków i często odkładają wizytę w lecznicy do ostatniej chwili, obniżając tym samym szansę na wyzdrowienie zwierzaka i przy okazji obwiniając weterynarza, który niewiele już może pomóc. Zdarza się, że podważają kompetencje lekarza, żądając działań zupełnie bezzasadnych. Często nie kończy się na pretensjach. Ostatnio głośno było w prasie o sytuacji, która miała miejsce pod koniec lutego w lecznicy weterynaryjnej w Otwocku, gdzie właściciel zaatakował lekarkę, ponieważ nie chciała uśpić jego psa.
Szczególnie narażona grupa zawodowa
Weterynarze stanowią grupę zawodową szczególnie narażoną na występowanie zaburzeń psychicznych, co potwierdzają psychiatrzy oraz przypadki samobójstw, opisywane w mediach. Wydaje mi się, że ludzie, którzy obcują ze zwierzętami, przeważnie wykazują się dużą wrażliwością. Empatia przeważnie nie idzie w parze z silnym charakterem. Dodatkowo lekarze weterynarii narażeni są na stres związany z wcześniej już wspomnianymi zachowaniami właścicieli, a także z ciężkimi przypadkami chorych zwierząt. Niestety nie każdemu zwierzęciu da się pomóc, czasem trzeba podjąć decyzję o eutanazji. Do lecznic trafiają zwierzęta po wypadkach, ale także takie, których stan spowodowany jest złymi warunkami bytowania i zaniedbaniem. Niewątpliwie są to bardzo trudne sytuacje, kiedy już nic nie można zrobić. A nierzadko dochodzi do tego roszczeniowy opiekun, który wywiera presję, grozi lub dopuszcza się rękoczynów.
Okazuje się, że nieprzyjemne sytuacje mogą spotkać weterynarza nie tylko w lecznicy. Zdarza się, że wielu znajomych chce skorzystać z darmowej teleporady weterynaryjnej. Przeważnie ma to miejsce w dni świąteczne, kiedy lekarz weterynarii chciałby odpocząć psychicznie i zająć się swoim życiem osobistym. Przede wszystkim trudno cokolwiek doradzić przez telefon, nie widząc pacjenta. Ale znajomi nie zawsze potrafią to zrozumieć, doszukując się złej woli lub chęci zdobycia korzyści materialnych.
Weterynarz też człowiek
weterynarz.tez.czlowiek to nazwa jednego z obserwowanych przeze mnie kont na Instagramie. Lubię czytać i oglądać posty zamieszczane tam przez lekarkę weterynarii z Krakowa, bo są doskonałym źródłem wiedzy, a przy okazji pokazują różne aspekty życia i pracy weterynarza. Ten profil, podobnie jak inne prowadzone przez lekarzy weterynarii, uświadamia, że weterynarze to zwyczajni ludzie, którzy mają swoje problemy, ale też radości. Mają swoje rodziny, muszą mierzyć się z codziennym życiem i obowiązkami, jak każdy z nas. Poświęcają swój prywatny czas, organizując bezpłatne szkolenia i webinary dla właścicieli zwierząt. Uświadamiają wiele istotnych kwestii. Z pasją dzielą się swoją wiedzą, często są głosem zwierząt, propagując dobre praktyki mające na celu poprawić dobrostan naszych czworonożnych pupili.
Warto pomyśleć o lekarzach weterynarii nie tylko w dniu ich święta. Każdy z nas wykonuje jakiś zawód i wszyscy, którzy w pracy mają kontakt z klientem, zdają sobie sprawę, jak ważne są relacje międzyludzkie. Czasem wystarczy uśmiech i zrozumienie, które nic nie kosztują, a takie pozytywne gesty naprawdę wiele znaczą dla drugiej strony.