Madka i jej bąbelek. Uśmiech bąbelka największą walutą przetargową. Jedyny cel w życiu madki to uśmiech i zadowolenie bąbelka. Generalnie jest tak, że jak to mówiły nasze babki, pielucha zmieniona, nakarmione więc powodu do płaczu nie ma. Skoro płacze, to jeszcze chce mu się spać.
Będzie na bogato
Współczesne bąbelki są jednak bardziej wymagające. I zdolne. Zanim powie pierwsze mama, umie obsłużyć ajfona. Wie, którą ikonę nacisnąć, żeby się włączyła bajeczka. Najlepiej ta najgłośniejsza i wkur**ająca wszystkich dookoła. Każdy, kto zetknął się choć raz z bąbelkiem, zna słynny na cały świat przebój Baby shark, który wychodzi uszami i nosem. Wszystkim.
Kiedy do autobusu wsiada madka z bąbelkiem, wszyscy wiedzą, że będzie na bogato. Nawet jeśli nikt nie zostanie obrzygany. Bąbelek lubi sobie pojeść. Najchętniej to, co powoduje niesamowity syf wokół. Czyli herbatniczki, biszkopciki, wafle ryżowe, chrupki kukurydziane lub… Tak. Są takie madki, które serwują swoim bąbelkom chipsy. Paprykowe na ten przykład. A co? Ziemniaki i papryka są zdrowe, zatem maleńtas ma dodatkową porcję warzyw. Taki żarcik oczywiście.
Bąbelek uwielbia też wciskać wszystkie guziki w zasięgu swojej małej, psotnej ręki. Najchętniej ten dla niepełnosprawnych. Sygnalizujący kierowcy, że ktoś potrzebuje pomocy przy opuszczeniu autobusu, obniżenia podwozia, bądź wysunięcia specjalnej klapy. Kiedy madka zajęta jest gapieniem w telefon, bo właśnie dowiedziała się o wyprzedaży w PEPCO i zawzięcie studiuje gazetkę, bąbelek liże barierkę albo jeśli ma taką możliwość, szybę. Kiedyś bąbelki zadowalały się chuchaniem na okienną taflę szła i rysowaniem paluchem bardziej lub mniej wymyślnych bazgrołów. Dziś liżą. A co. Kto bogatemu zabroni.
Domaga się swoich praw
Bąbelek trochę starszy głośno domaga się wypuszczenia z wózka. Kiedy madka jest mniej rozgarnięta, zgadza się na ten manewr. Wtedy bąbelek czuje się panem na włościach i często, a nawet jeszcze częściej, uwielbia latać, zaczepiać ludzi. Kiedy go madka posadzi na fotel, żeby się bąbelek poczuł jak król, zaczyna kopać w fotel przed sobą.
A spróbuj się odwrócić i zarobić tzw. zje*kę oczami lub co gorsze się odezwać. Nie masz prawa! Nie waż się! Bąbelek jest number one. Zaraz usłyszysz, że nie masz dzieci, nie masz empatii. Jesteś nienormalny, i że to tylko dziecko, choć ty, patrzysz trochę bardziej krytycznym wzrokiem i nie widzisz cudownego dziecka, tylko rozpuszczonego bachora. Ups. Powiedziałam to słowo. Jednak wcale mi nie jest przykro z tego powodu.
Odgłosy bąbelka
Wsiada do autobusu starsza kobieta z bąbelkiem o skośnych oczach. Piękny, zachwycający aniołek. Trochę nerwowy, ale dalej piękny. Dopiero później orientuję się, że zęby na wierzchu bąbelka, nie są efektem uśmiechu tylko wkur**enia. Po chwili jego twarz wykrzywia grymas. Ciało przyjmuje niewiarygodną pozę. Maluch się wije, ryczy przy tym jak zarzynane prosię. Kobieta, niania na oko 60+ tłumaczy spokojnym, beznamiętnym tonem: nie rób scen. I tak nie wyjdziesz z wózka. Autobus, to nie jest miejsce do biegania. Przewrócisz się i nabijesz sobie guza.
Jak dla mnie za dużo komunikatów, ale co ja tam wiem. To ona jest nianią tego małego potwora. Potwór ryczy, drze się, smarki zalewają całą jego śliczną twarz. Ale, ale. Nie ma ani jednej łzy. Pasażerowie zaczynają się wiercić. Nie tylko mnie przeszkadza ten wisk, pisk i wrzask. Niania nie reaguje. Patrzy w okno. Dzieciak czerwony, spocony, ochrypł, ale drze się dalej, wije się, kopie, wali małymi piąstkami w ścianki autobusu. Widzę jak kierowca, zerka w lusterko. Podchodzi facet, pyta, czy jakoś pomóc. W końcu niania kończy kontemplować widoki za oknem. Mówi krótko, średnio przyjęta: to jest mały terrorysta, diabeł wcielony. Chce sobie polatać po autobusie. Ja jego szantażom nie będę ulegać. Co przystanek coraz więcej ludzi opuszcza autobus. Ja, też wysiadam na następnym. Uszy mam napuchnięte od tego wrzasku. Przez tydzień w uszach dzwoni mi ryk bąbelka.
Apel do madki
Tak więc szanowne mamy wszystkich dzieci świata. Pamiętajcie, że nie każdy kocha dzieci całym sobą. Niektórzy ich nie trawią całym sobą. Nie każdy musi się zachwycać twoim bąbelkiem. Przyjmij do wiadomości, że co dla ciebie słodkie, dla innego może być oburzające. Nie każdy się zgadza z dewizą: wychowanie bezstresowe.
Pamiętaj, że nas wychowano inaczej i jakoś nie umarliśmy. Żyjemy i to całkiem dobrze. Dziecko, powinno znać granice i w pewnym wieku, dobrze jest go zacząć uczyć dobrych manier. Szczególnie poza domem. Nie musi być uciążliwe dla reszty pasażerów. Dobrze, żeby o nim mówiono dobrze, uśmiechano się na jego widok, a nie przewracano oczami.