Mam 32 lata. Jestem świadomą kobietą, świadomą swoich ograniczeń. Wiem, że wózek jest i będzie nieodłącznym elementem mojego życia. Nawet jeśli coś by się teraz wydarzyło i nagle zaczęłabym chodzić to i tak korzystałabym z niego na wyjazdy na dłuższe trasy. Staram się go traktować, jak na elegancką kobietę przestało, jako moją biżuterię. Ubieram go codziennie rano, tak jakbym ubierała kolczyki albo naszyjnik.
Wózek to nie wyrok. Wózek to szansa. Może on być drzwiami do odnalezienia własnego szczęścia, tak jak to było w moim przypadku. Gdyby nie wózek nie trafiłabym do DPS-u, w którym mieszkam już dwa i pół roku, nie poznałabym człowieka, który odkrył we mnie stuprocentową kobietę, nie dając mi przy tym drogocennych prezentów, ale dając mi coś, co ma najcenniejszego, dając mi po prostu siebie i swój czas. Za to właśnie go najbardziej kocham. Może komuś wydawać się głupie i niepoważne to, co teraz napiszę, ale jestem wdzięczna mojej niepełnosprawności, że pozwoliła mi wyjechać z domu na drugi koniec Polski i żyć tutaj z ukochanym człowiekiem.