Całkiem nieoczekiwanie okazało się, że muszę służbowo pojechać do Sztokholmu. Udało mi się tak zorganizować podróż, aby mieć półtora dnia na zwiedzanie. Co można zobaczyć w stolicy Szwecji w ciągu niecałych dwóch dni i czy można spotkać tam prawdziwego Wikinga?
Miasto na wyspach
O samym Sztokholmie, ani o Szwecji nie wiedziałam prawie nic. Planowanie tego krótkiego wypadku zaczęłam od przejrzenia blogów podróżniczych. Kiedy już wytypowałam Top of the top tego, co warto zobaczyć, sięgnęłam po mapę. Kiedy jestem w nowym, obcym miejscu, niezwykle istotnym elementem zwiedzania jest dla mnie poznanie otoczenia, rozglądanie się po ulicy, włóczenie się po różnych zaułkach oraz obserwowanie mieszkańców (najlepiej z perspektywy kawiarnianego stolika).
Ponieważ okazuje się, że Sztokholm leży na 14 wyspach, postanowiłam, że muszę odwiedzić przynajmniej kilka a nich. Przejść kilkoma mostami i większość trasy pokonać na piechotę, aby jak najwięcej zobaczyć. Jak się później doczytałam, w stolicy Szwecji warto także zejść pod ziemię, ponieważ wiele stacji metra jest swoistymi galeriami sztuki. Ściany podziemnych przystanków są bogato zdobione malowidłami (stacja T-centralen), kolorowymi mozaikami (stacja Rådmansgatan) lub rzeźbami w stylu antycznym (stacja Kungsträdgården). Cieszę się, że zwróciłam na to wcześniej uwagę i skorzystałam kilka razy z przejazdu metrem.
Wyspa Stadsholmen — Stare Miasto
Spacer zaczęłam od wyspy Stadsholmen, gdzie znajduje się największa część starego miasta Gamla Stan. Dojechałam tam metrem, wybierając stację najdalej oddaloną od mojego hotelu, tak, aby zacząć zwiedzanie w najdalszym punkcie i stopniowo wracać do miejsca, w którym miałam nocować. Pierwszą napotkaną atrakcją była najwęższa uliczka w całym Sztokholmie: Mårten Trotzigs gränd, która mieści się między ścianami dwóch budynków, częściowo składa się ze schodów i ma 90 cm szerokości na całej długości. Do uliczki prowadzi deptak z mnóstwem malutkich sklepików z pamiątkami. Oczywiście od razu obkupiłam się w magnesy, skarpetki z reniferami, figurkę czerwonego konika z Dalarny (obowiązkowe upominki ze Szwecji).
Dalej ruszyłam w kierunku Stortorget, czyli najstarszego placu w mieście, gdzie aktualnie znajduje się rynek miasta wraz z Muzeum Nobla. Niewielki, otoczony kolorowymi kamieniczkami, plac robi bardzo przytulne wrażenie. Następnie przeszłam do Kościoła św. Mikołaja, czyli dawnej katedry miejskiej Storkyrkan położonej tuż obok Zamku Królewskiego. Wnętrze kościoła robi niesamowite wrażenie, szczególnie srebrny ołtarz, złota ambona oraz bogato zdobione miejsca siedzące dla pary królewskiej, a także rzeźba św. Jerzego na koniu zabijającego smoka z 1489 r.
Na koniec zostawiłam sobie Zamek Królewski Kungliga Slottet. Jest to ogromna budowla w stylu renesansowym z pięknym dziedzińcem oraz kilkoma wejściami położna nad samym brzegiem zatoki. Co istotne, mając jeden bilet wstępu, można zwiedzić kilka ekspozycji zamkowych, do których wchodzi się z różnych stron budynku: sale muzealne i wnętrze zamku, skarbiec królewski (z koronami oraz insygniami królewskimi) oraz muzeum strojów dworskich. Na mnie największe wrażenie zrobiły swoim wystrojem i bogatymi zdobieniami wnętrza, w tym marmurowe klatki schodowe, ogromne kominki oraz piękne sufity. Obłędne wrażenie wywiera złoty korytarz — Galeria Karola XI w południowym skrzydle zamku, gdzie organizowano kolacje na 140 osób.
Poruszanie się sztokholmskiej starówce i okolicach jest proste, ponieważ cała wyspa jest stosunkowo niewielka i wszędzie można dojść na piechotę. Najważniejsze to rozglądać się dookoła i chłonąć wszystko całym sobą.
Wyspa Helgeandsholmen — Parlament
Po obejrzeniu Zamku Królewskiego mostem północnym Norrbro przechodzi się na kolejną maleńką wyspę Helgeandsholmen, na której znajduje się imponujący gmach szwedzkiego parlamentu Riksdagshuset od frontu otoczony niewielkim parkiem. Z każdej strony wysepki rozciąga się przepiękny widok: na Zamek Królewski, na Operę, na zatokę oraz na miasto. Na wyspę parlamentarną można także dostać się pieszymi mostami: Stallbron (od strony Zamku) oraz Riksbron (od strony miasta), które łączy przejście wewnętrznym dziedzińcem Parlamentu.
Wyspa Muzeów
W swoich planach uwzględniłam także zwiedzanie muzeów. W pierwszej kolejności Muzeum Vasa, czyli okrętu z 1628 r., który zatonął podczas dziewiczego rejsu zaledwie 1500 m od brzegu. Ponieważ przez ponad 300 lat okręt przeleżał w mule na morskim dnie stosunkowo blisko brzegu, w latach sześćdziesiątych XX w. został wyciągnięty na brzeg, oczyszczony i jak puzzle, złożony na nowo. Robi imponujące wrażenie nie tylko swoją wielkością, ale przede wszystkim tym, że po prawie 400 latach można oglądać niemal stuprocentowy oryginał.
Kiedy okazało się, że na wsypie jest więcej muzeów, postanowiłam pójść za ciosem i zwiedzać dalej. Jeśli podróżuje się z małymi dziećmi, z pewnością warto zajrzeć do Juniibacken – Muzeum Literatury dla Dzieci. Ja nawet to rozważałam, szczególnie widząc pomnik Astrid Lindgren (do dziś Dzieci z Bullebryn to moja ulubiona lektura z dzieciństwa). Jednak kiedy zobaczyłam plac zabaw z Doliny Muminków i ogrom wózków dziecięcych zaparkowany przed wejściem, odpuściłam. Byłabym chyba najstarszą ze zwiedzających.
Nad wyspą góruje monumentalny gmach Muzeum Nordyckiego w stylu renesansowym, przedstawiający w swoich wnętrzach historie o życiu i ludziach w Skandynawii. Jest to największe w Szwecji muzeum historii kultury i opowieści o życiu i mieszkańcach regionu nordyckiego. Znajduje się w nim ponad półtora miliona eksponatów. Kolekcje odzwierciedlają nordycki styl życia od XVI wieku do współczesności. Muzeum na już 150 lat.
Bardzo ciekawe, choć początkowo nie miałam go w planach zwiedzania, okazało się też Muzeum Wikingów. Niepozorny budynek przypominający halę rybacką i znajdujący się tuż nad brzegiem zatoki, kryje w sobie sięgającą VIII wieku historię nordyckich wojowników. Zaskakującą, poza stałą ekspozycją, jest podróż po świecie Wikingów Saga Ragnfrida, jaką odbywa się w wagoniku (jak w parku rozrywki, co jest dość nietypowe jak na muzeum) jadącym przez Europę Północną i przedstawiającą historię jednej z nordyckich rodzin, wyprawy i podboje Wikingów.
W większości muzeów można wypożyczyć audioprzewodnik w języku angielskim lub za pomocą QR kodu wysłuchać informacje i opisy eksponatów. Poza tym wiele muzeów oferuje darmowe zwiedzanie z przewodnikiem, także w języku angielskim, w określonych godzinach.
Z wyspy na wyspę
Z uwagi na ograniczony czas skupiłam się na niewielkiej części miasta ze starówką oraz najważniejszymi muzeami włącznie. W ciągu dwóch dni odwiedziłam razem 6 wysp i przeszłam ok. 30 km. Z pewnością Sztokholm jest miastem, do którego warto zajrzeć, szczególnie poza szczytem sezonu (choć i tak nie jest to główny szlak turystyki, zwłaszcza zorganizowanej) i zacząć poznawać Skandynawię.
Niesamowite, 30 km 🙂
[…] o tym, jak zaplanować wakacje (Wakacje uszyte na miarę) oraz co można zobaczyć w Sztokholmie (Z wizytą u Wikingów). Czas na kolejną wakacyjną, i nie tylko, lokalizację. Długo zastanawiałam się, o czym teraz […]