Wiosna, wiosna, wiosna (prawie lato)… Ruszamy na łono natury. Do lasu, nad wodę… Gdzie, kto żyw i… I zostawiamy po sobie syf. Grill, ognisko, piknik. Pakujemy się z rodziną, partnerem, sami. Do auta, komunikacją. Pociągiem, autobusem, na piechotę, bo np. do pobliskiego lasu czy parku. Bierzemy prowiant. Wodę, napoje, ulubione przekąski, spray na komary i kleszcze, krem z filtrem, naczynia jednorazowe, chusteczki, książkę, planszówki, koc, etc. Co nam tylko wyobraźnia podpowiada. I nie zabieramy jednej rzeczy. A właściwie dwóch. Worków na śmieci i dobrego wychowania. Czasem też nie zabieramy rozumu. Więc 3.
Dzikość… składowisk
Idę leśną ścieżką. Pięknie, cisza, śpiew ptaków, szum drzew. Zachwycam się roślinnością. Piękne, dostojne drzewa, muchomory czerwienią się swoimi główkami. Gdzieś na krzaczku rosną dzikie jeżyny. Przepięknie. I nagle patrzę, a tu sterta śmieci. Worki z pampersami, puszki po farbie, worki po zaprawie, stare skute kafle, resztki tapet, gruz. Rozwalone umywalki, jakiś zniszczony but.
Ktoś zaoszczędził na kontenerze. Takich dzikich składowisk spotykam jeszcze na swoim 10 km spacerze cztery. Razem 5. Szok. Nie potrafię tego zrozumieć. Pamiętam z dzieciństwa ten syf w lesie, obok którego mieszkałam, po każdym weekendzie. Miejscowi dbali o dobrodziejstwo lasu, o swoje otoczenie. Ponieważ las był bogaty w grzyby itd., zjeżdżało do niego mnóstwo ludzi. Po każdym takim najeździe obcych strach było wejść do lasu. Wszystko w nim można było spotkać.
Relaks nad wodą
Leżę sobie, oddycham pełną piersią, wdycham zapach wody i… papierosów. Serio? Obok na kocu rodzina. Szykują się do wody. Pan mąż, kończy browara, matka użera się z trójką bąbelków. Dmucha materace, zapina rękawki, zakłada kąpielowe buty. Uwija się, jak w ukropie, a PANISKO leży i się relaksuje. Widzę, że ona zaraz eksploduje. Nie mylę się. Nie mija 5 minut, jak zaczyna rzucać zaklęcia. Najpierw opier…ła księcia, a potem dostało się bąbelkom.
— Jak się nie uspokoisz, to zostaniesz tu na zawsze. Przywiążę cię za nogę do drzewa.
Bąbelek się śmieje, a drugi pyta prowokacyjnie:
— A mnie też zostawisz na zawsze? Też mnie przywiążesz za nogę do drzewa?
Prosił się sam. Odpowiedziała:
— Ciebie utopię…
Taaak uroczy czas, spędzony z rodziną. Wszyscy się kochają i wytrzymać bez siebie nie mogą.
5 m dalej stacjonują młodzi. 3 dziewczyny i 2 chłopaków. Alkohol leje się strumieniami. Żeby nie było, nie zazdroszczę. Słuchają głośno muzyki. Umówmy się. Daleko temu jazgotowi do muzyki, ale oni bawią się świetnie. Palą jakieś zioło, bo czuć na kilometr ten charakterystyczny zapach. Coraz bardziej rozbawieni, rozluźnieni. Ze strachem patrzę, kiedy zmierzają ku wodzie, żeby się wykąpać. Nie trzeba długo czekać na efekty. Jeden zaczyna się topić. Reszta, zamiast go ratować, wezwać pomoc, ucieka. Chłopakowi pomagają przypadkowi ludzie, wzywają karetkę. Na szczęście kończy się na strachu.
Natura i psie kupy
Niedaleko uroczy psiak robi o zgrozo kupę. Właściciel ma wywalone, choć żona zwraca mu uwagę. Sama nie sprzątnie po swoim pupilu. Czekam i obserwuję. 15 minut. Wystarczyło. Bąbelek leci do swojej rodzicielki z piskiem i histerią, uwalony kupskiem. No cóż. Miło spędza się czas na świeżym powietrzu. Natura. I psie kupy.
Spoglądam w wodę. Łabędzie. Dostojnie sobie pływają. W parach i większymi grupami. Na brzegu bąbelki, w oddali skutery, pontony, rowery wodne. Zauważam parę. Stoją do połowy w wodzie. Ona na nim uwieszona. Myślę sobie: boi się? Uczy ją pływać. Nagle jednak zdaje sobie sprawę z tego, że oni uprawiają seks. No i fajnie. Wszystko ok, skoro tak lubią, umieją się wyluzować, odciąć. Tylko czy my musimy to oglądać. Istnieją pewne standardy, jakieś zasady, których się przestrzega. Tak, nie pisane, ale dobry obyczaj i te sprawy… Ach….
Sodoma, Gomora i jak na lotnisku
Dwóch absztyfikantów obok, porobieni na ostro. Opowiadają kawały, komentują wygląd poszczególnych pań, uważają, że są zabawni. Niewybredne komentarze. Jeden i drugi Adonis z przeceny. Boszzzzz, widzisz i nie grzmisz. Że też takich, święta ziemia nosi, jak mawiała pewna Pani. Widzę te oczy wzniesione do nieba i wzrok pełen pogardy. Sodoma i Gomora. Uśmiecham się na to wspomnienie…
Ale fajnie jest. Mrówka mi weszła do sałatki. Wyłowić ją czy wyrzucić sałatkę? Mam rozkminę. Wyrzucę, przecież to mała mróweczka. Inaczej będę głodna. A jeśli jest ich więcej, tylko nie zauważyłam. Rezygnuję. Idę do karczmy obok jeziora. Zapiekanka 25 zł, stek 85 zł, porcja frytek 26 zł, deska wędlin dla dwóch osób 350 g 95 zł, hamburger 40 zł, woda 250 ml 11 zł, kawa 18 zł. Qwa! Jak na lotnisku. Zostaję przy zapiekance. Robię sobie zdjęcie z najdroższą zapiekanką świata. Udostępnię na fejsie. A co? Niech wiedzą, że mnie stać.
Obok budka z lodami i jakieś stragany jak na odpuście. Kolejka, aż gwizdnęłam cichutko. Z podziwu. Dla tych wszystkich ludzi, którzy tak mają ochotę na loda, chipsy i cokolwiek tam jeszcze sprzedają, że chce im się stać pół godziny w tej kolejce. O matulu! Łapię się za głowę. Współczucia pełna dla tych matek i ojców z tymi dziećmi.
Truskawki za jedyne 40 zł za kg. Obok kółka, dmuchane w misie po 35 zeta, łopatki do piasku po 20 i dmuchana deska do pływania za 45 zł. Rozbój w biały dzień. Ale co tam. Bawimy się. Żyje się raz.
W domu tez tak robicie?
Idę do toalety. Na 4 kabiny w jednej jest względny porządek, pozwalający na godne skorzystanie z wc. Ludzie!!! Ja wam nie każę sprzątać publicznej toalety, myć podłogi, czyścić umywalki i polerować luster, żeby smug nie było. Ja was proszę, zostawiajcie po sobie to miejsce w takim stanie, w jakim byście chcieli je zastać!!! W domu też tak robicie?
Dzień się kończy, plac powoli pustoszeje. Kolejni plażowicze pakują się do domu. Zostają śmieci!!! Kości, resztki jedzenia, papiery, pety, butelki, torby foliowe, naczynia jednorazowe, chusteczki, plastikowe butelki. Choć co kilka metrów jest dość spory kosz na śmieci. Serio? Śmieciarze, bałaganiarze, flejtuchy!!! Jak wam nie wstyd?! Taki właśnie obraz po sobie zostawiamy.
Patrzę na to wszystko i jest mi smutno. Jest mi źle, wstyd i czuję złość. Czy my nie umiemy się zachować? Czy my musimy jak bydło? Jak dzicz jakaś. Wolontariusze chodzący wieczorem, zbierają kilkadziesiąt worków śmieci. Czy nie może każdy z nas zabrać ze sobą reklamówki na śmieci, worka 35 l na odpadki? Tak wiele miejsca zajmie? Tak wiele cię kosztuje podejście 5 metrów do kosza, żeby zostawić po sobie porządek? Dramat!!!
Kochani, dbajmy o nasze otoczenie. Wszędzie i zawsze. Jeśli wszyscy będziemy po sobie zostawiać taki chlew, wkrótce zasypie nas góra śmieci.