Każdy z nas posiada określone potrzeby i dąży do ich zaspokojenia. Jedną z nich jest potrzeba bliskości, która u dzieci w gruncie rzeczy gra pierwsze skrzypce. Z tym że ta potrzeba nie znika, ale pozostaje w każdym z nas — również w dorosłości. Niektórzy zaspokajają ją, wchodząc w związki formalne lub nie. Inni, tworząc sieć przyjaciół, z którymi starają się utrzymywać bliższy kontakt, czasami przypominający wręcz relację, jaka łączy rodzeństwo.
Każdy z nas ma w genach zapisaną potrzebę bliskości, bez której nie jesteśmy w stanie normalnie funkcjonować. Niezaspokojenie tej potrzeby może okazać się słabym punktem, w który chętnie uderzają osoby, potrafiące doskonale manipulować. Zdarza się więc, że taka manipulacja jest dla pragnącego bliskości — niebezpieczna.
Poczucie bliskości
Czasami nawet w zdrowej rodzinie oboje rodzice intensywnie pracują i poza doraźnymi spotkaniami z dzieckiem — nie znajdują czasu na zbudowanie głębszych relacji. Życie ucieka. Każde z domowników żyje niby razem, ale tak naprawdę obok siebie. Przypomina to trochę stancję, gdzie spotykają się przypadkowi ludzie, którzy zwracają się do siebie z szacunkiem i uśmiechem na twarzy, ale każde z nich żyje w odrębnym, własnym świecie.
Kryzys relacji
Sądzę, że takie sytuacje będą występowały coraz częściej. Żyjemy w świecie, w którym coraz częściej staramy się sobie drugą stronę podporządkować, zamiast jej wysłuchać. Myślę tu nie tylko o relacjach rodzic-dziecko, ale także mężczyzna-kobieta, czy też relacjach międzypokoleniowych. Stają się one coraz bardziej puste, a efekt bywa opłakany. Nagle w kryzysowej sytuacji okazuje się, że druga strona zachowuje się w nieprzewidziany dla nas sposób. W głowie pojawia się klasyczne pytanie: Czy ja rzeczywiście go/ją znałam/znałem?
Socjopatia społeczna
Nie jest to problem jednej, czy dwóch rodzin, ale całego społeczeństwa. Psychologowie od lat zauważają, że ludzie coraz bardziej się radykalizują. Zaczynamy być totalnie nastawieni na ocenę i krytykę drugiego człowieka, zamiast na zrozumienie. A tam, gdzie nie ma zrozumienia, można się wszystkiego spodziewać.
Komunikacja jest bowiem podwaliną każdej bliskiej relacji. Taka bezinteresowna, w której nie usłyszymy, jak beznadziejni jesteśmy. Musi być ona szczera i trwała. O bliskość nie tylko z dzieckiem po prostu trzeba dbać.
Dlaczego więc jest, jak jest?
Ludziom już od ponad dekady spada poziom inteligencji emocjonalnej, czyli tej, która odpowiada właśnie za bliskość relacji. To ta forma inteligencji odpowiada za to, w jaki sposób rozumiemy innych. Dobra wiadomość jest taka, że można ją ćwiczyć. Za nim pozwolisz sobie na gotowy osąd, postaraj się zrozumieć drugiego człowieka. Im częściej będziesz to robiła/robił, tym szybciej wejdzie ci to w krew.