Czujniej niż Wszystkiego Innego,
Strzeż swojego Serca,
bo z Niego Tryska Źródło Życia! (Prz 4,23)
No i dylemat: Kim Jesteśmy? Dokąd zmierzamy? Żona Poddana bez własnego zdania, czy Herszt- nie Kobieta – w spodenkach, czy spodniach? Kabaret.
Część pierwsza: Czym jest małżeństwo? Co to jest małżeństwo? Czy to jest Małżeństwo?
Okazuje się, że nie ma jednolitej definicji małżeństwa, a co za tą nieszczęsną, owianą złą sławą Instytucją Małżeńską idzie, można spisać w wielotomowej księdze. Obejmuje najprzeróżniejsze aspekty bez instrukcji, instruktora, trenera, kreatora i sposobu na nienaganne działanie. Wszystko na zasadzie prób, błędów i mozolnego osiągania celów.
Patronat nad związkiem powinien objąć Sztab Specjalistów z różnych dziedzin: psychologów, psychiatrów, specjalistów od relacji, behawiorystów, anatomów, patomorfologów, histeryków, historyków, astronomów, astrologów, prawników, speców od historii ewolucji, polityków. Wisienką na torciku jest sztab Armii Zbawienia: duchownych i kaznodziejów, wiedźminów, medyków, druidów lub Siły Najwyższej!!!
Małżeństwo? Związek w relacji, relacja w związku.
Trochę jak w ślubie od pierwszego westchnienia, trochę historii z życia wyjętych, wymiętych, wyciętych i spraw Trudniejszych niż Trudne.
Tak zupełnie na poważnie — do stworzenia (bo to proces w toku) zdrowej, szczęśliwej relacji potrzeba (tylko!) Dwojga, mocno stąpających po Ziemi. Wyspecjalizowanych w bojach wszelkich, zapaleńców z pasją, dojrzałych, świadomych ludzi, którzy wezmą uczucie na ręce i wspólnie przeniosą to uczucie gorące, MIŁOścią zwane przez Życie.
Nikogo więcej? WSZYSCY WIEMY, że łatwo nie jest. Codzienność wcale nie rozpieszcza i stawia przed nami coraz to nowe wyzwania. Są różne momenty: Fajerwerki, Wzloty, Odloty lepsze, gorsze i takie zupełnie słabe. Takie, których nie chce się wspominać, wypominać na późniejszych etapach małżeństwa, jak jest zupełnie w mule, nawet nie warto.
Bywają też takie, które dzielone z właściwą, wartościową osobą albo przynajmniej taką, która w wartości wierzy i jeszcze potrafi ustalić priorytety, warte są zapisania na kartach historii rodzinnej, chociażby, z radochą i ku uciesze wszystkich zainteresowanych.
Z definicji Małżeństwa od samego początku PROBLEMATYKA?
(Zastanawiające, bo już zaczynają się schodki…) MAŁŻEŃSTWO ma charakter interdyscyplinarny, wielowątkowy, wielodziedzinowy. Od samego studiowania tematu, zniechęca, a co dopiero w to wejść. Dramat. Do brzegu…
Kontynuując cytatem za ciepłymi informacjami z sieci… Wielopostaciowa istota związku wynika z:
- społeczno-ekonomicznych (jednostka, wspólnota, instytucja społeczna, zyski i straty),
- demograficznych (no przyrost),
- religijnych (sakrament lub kontrakt cywilny w zależności od wyznania),
- prawnych (stan cywilny, prawa, obowiązki, kary bez nagród, ewentualne nagrody we własnym zakresie, to trochę od inicjatywy w związku zainteresowanych należy czy coś) i socjalnych
KONSEKWENCJI (no i znowu straszą) WSPÓŁBYCIA dwóch osób.
Teoria sucha
Byłoby idealnie gdyby małżeństwo było relacją między dwojgiem kochających się. Szanujących się nawzajem, współpracujących i wykazujących chęć wstąpienia w długotrwały związek ludzi. Mężczyzny Świadomego Praw i Obowiązków wynikających z założenia rodziny, nazywanego dalej mężem, oraz równie Świadomej tego co przysięgała Kobiety, nazywanej dalej żoną.
Według założenia DWOJE stanowi podstawową komórkę. Podczas gdy w sieci istnieje powiązanie dalsze, mówiące o co najmniej dwóch osobach. Zastanawiające? Czyli, że błąd myślowy, bo co ? Najmniej dwoje to dwa plus ile? Lepiej w tym nie grzebać, bo można się pogubić lub jak kto woli pogrzebać żywcem. Jeśli ktoś ma ochotę, to na własną odpowiedzialność może się pogrążyć (dosłownie) w lekturze.
Zostańmy przy tej dwójce; mężczyzna – kobieta, mąż-żona. Dwoje nie więcej. Na tym się skupmy, bo ewentualnie jeszcze dzieci, za które Świadomi Rodzice odpowiadają. Do czasu gdy potomstwo latoroślą zwane (później, potwory wcielone) nie osiągnie pełnoletności. Do mementu, gdy nie opuszczą rodzinnego gniazda.
Stereotyp?
Mężczyzna — Mąż, który ma za zadanie wybudować dom, posadzić drzewo i spłodzić potomstwo. Jeśli jest bardziej kreatywny, to potrafi zdziałać cuda. Kobieta — Żona, co to Domu Ozdoba i Strażniczka Domowego Ogniska. Niby stereotyp.
Weźmy ich pod lupę, jako parę idealną, która się kocha i lubi, szanuje, współpracuje, wyznaje uczucia, docenia, opiekuje, wspiera. Wszystko gra jak w orkiestrze, FEELHARMONII bez fałszu. Zachowana jest homeostaza — RÓWNOWAGA, jak w zdrowym organizmie. BALANSowanie i KONTRAST między obowiązkami i przyjemnościami z poszanowaniem przestrzeni własnej i partnera/partnerki. Wszystko gra i śpiewa.
Jak wyglądają realia?
Nie ukrywajmy, że w skład związku wchodzą dwie osoby, zauroczone sobą i zakochane. Coś walnęło na początku, zadziałały bodźce wszelakie, jest MOC. Intuicja podpowiada: to Ten, to Ta. Zmysły szaleją. Oczy wypatrzyły piękno w drugiej osobie. Coś drgnęło, idealna ona, idealny on. Uszy usłyszały głos wołający z oddali, później z bliska. Okazuje się, że są tematy do rozmów, jakieś wspólne zainteresowania. Hura! Nos wyczuł woń Partnera Idealnego.
Dotyk, który podobno działa jak narkotyk. Pojawia się jakaś intymność i smakowanie i delektowanie się. Chemia aż buzuje i bucha na bogato. Zachodzą procesy wewnątrz ciała. Hormony szczęścia i euforii. Endorfiny, ale również adrenalina, dopamina i inne — co chwilę cała horda. I jak z tym żyć?
Wszystko ma swój czas
Serce góruje. Rozum traci kontrolę nad ciałem. Uczeni w piśmie, psycholodzy, socjolodzy, behawioryści, biolodzy, chemicy, fizycy i Bóg raczy wiedzieć kto jeszcze… Potrafią nawet określić i przewidzieć, jak długo takie zmiany mają miejsce. Nie straszę, ale te dane nie są optymistyczne.
Zgodnie z zasadą, że nic nie trwa wiecznie, ta sielanka się kończy. Już jest jakieś przywiązanie, już szkoda się rozstać. Mózg odzyskuje władzę nad ciałem i po tym szaleństwie znowu chcemy być sobą, ale jak? Tak z drugą osobą? W sumie to można kontynuować na innym etapie. Zaczynają się przeciągania liny i dyskusje (oby!), bo z perspektywy czasu wiadomo, że kluczem do relacji lub związku jest komunikacja werbalna i niewerbalna. Właściwe przedstawianie swoich racji i sztuka kompromisu.
Jaką rolę możemy odegrać w związku?
Idealnie jest, gdy każdy odgrywa rolę przypisaną do płci. Mężczyzna, który pozostaje mężczyzną przez duże M, tym silnym dźwigająco-wspierającym, niosącym pomoc. Alfa Wilkiem/Lwem/Tygrysem/Ogrem/Ogierem/Bestią czy innym ssakiem, drapieżnikiem czasami, ale nie dla partnerki. Wiadomo, że w obecności swojej Wilczycy/Lwicy/Tygrysicy/Fiony/Piękniejszej w układzie… potrafi się łasić i pieszczoszkować jak przemiluch.
Kobieta, która pozostaje kobietą przez wielkie K, dbającą o siebie, męża/partnera i dzieci. (Niekoniecznie jeszcze) Bogini Domowego Ogniska, licząca na wspornik w razie problemu, mężczyznę. Męża oczywiście.
Trzeba wielkiego wyczucia i współpracy, żeby nie zatracić swojej roli w związku. Żeby nie stracić siebie jako mężczyzny i kobiety. Potrzeba zrozumienia i ogromnej wiedzy, żeby żyć w parze z drugą osobą. Wykazywać się niezwykłymi zdolnościami, żeby nie popadać w pułapki psychologiczne. Żeby trafić na kogoś o podobnej świadomości i sposobie myślenia, bo związek powinien uczyć i wznosić obie strony.
We dwoje
Życie wcale nie jest usłane różami i łatwiej wędruje się za rękę z kimś, niż samemu. Niezależnie od płci, nie można dźwigać ciężarów wszechświata na jednych barkach. Zawsze łatwiej na dwóch. Dbałość o drugą osobę, z którą weszło się w związek np. małżeński, polega na wspieraniu, a nie puszczeniu samopas, bo taka droga prowadzi donikąd.
W poszukiwaniu miłości życia? Tylko czy miłości należy szukać na siłę? Trzeba robić to ostrożnie i z ogromnym wyczuciem, żeby nie spłoszyć. Nie przegapić, nie potrącić, a już na pewno nie ładować się w coś, co przyniesie straty, zamiast tej wymarzonej i wyśnionej szczęśliwości i łatwości, z jaką powinien rozwijać się związek.