Znów dzwoniła babcia – znów z tym samym problemem – kiedy do niej przyjadę. Zupełnie tak, jakbym po prostu leżał w łóżku i nie robił nic. Ciągle tylko telefony i pretensje – że to nie załatwione, że znów nie było mnie na urodzinach, że zapominam zadzwonić chociaż raz w tygodniu. Zrobię to – później…
Kolejny mail od szefa – trzeba zrobić zestawienie, podsumować tydzień, miesiąc, rok. Ciągle jakieś nowe dokumenty, nowe tabelki, nowe inwestycje. Szkoda tylko, że pomimo nadmiaru obowiązków nie narzekam na nadmiar wypłaty na koncie.
Kosztowne czasy
Rata kredytu znów wzrosła – trzeba odłożyć na później wyjścia do kina, teatru, na koncerty. Trzeba zapomnieć o nowym samochodzie, o nowych ubraniach, nowych meblach. Trzeba podjąć walkę, żeby mieć swoje mieszkanie na własność, a to wcale nie jest takie łatwe. Chyba trzeba będzie znaleźć dodatkowe pół etatu, albo chociaż dodatkowe zatrudnienie na weekend. Każdy grosz jest na wagę złota.
Zaplanowany urlop, zrobione zakupy, walizka już prawie w pełni zapakowana i nagle dzwoni telefon – Wiesz, że trzeba w końcu zrobić ten remont u dziadków, a potem po nim posprzątać. Wiesz, że tylko Ty masz w tym czasie urlop. No kto jak nie Ty… I wyjeżdżasz na urlop… do dziadków. Zamiast plaży i nowych znajomości, zaprzyjaźniasz się z ekipą remontową. Zamiast upragnionego wypoczynku, relaks z wiadrem i szmatą. Lody, gofry, kolorowe drinki zamieniasz na dania ze słoika – takie na szybko, odgrzewane na butli na podwórku. Swoje plany odkładasz na później…
Gdy wszystko zaplanowane
Plany na wieczór – książka, kanapa, wino, chipsy, pizza. To będzie wieczór totalnego lenistwa po trudnym tygodniu w pracy. Wyłączasz telefon – nie ma Cię dla nikogo. Uciekasz, relaksujesz się, ładujesz baterie na kolejne dni. Wiosenne słońce pokazało, że należy włączyć restart. Jaka szkoda, że nie wyłączyłeś jeszcze dzwonka przy drzwiach… Niespodziewana wizyta i proszę – zamiast relaksu niezapowiedziany wyjazd na zakupy, bo tylko Ty potrafisz pomóc, tylko Ty możesz prowadzić o tej godzinie – nikt poza Tobą nie jest trzeźwy…
Później…
W Twoim codziennym życiu to słowo pojawia się również bardzo często? Ciągle odkładasz coś na bliżej nieokreśloną przyszłość? Nie czytasz książki ulubionego autora, bo inne wypożyczyłaś wcześniej. Nie pójdziesz na kawę z koleżanką, bo teraz nie masz na to czasu. A poza tym, jest tyle innych rzeczy do zrobienia – koleżanka poczeka. Nie pójdziesz na spacer, bo musisz pracować po godzinach.
Ciągle coś wypada nowego – zawsze jest coś niespodziewanego. Coś nieoczekiwanego, co zajmuje czas. Próbujesz notować wszystko, planować w specjalnym plannerze. Masz dziesiątki kolorowych kartek, na których zapisujesz, co masz zrobić danego dnia. Masz listę zakupów, bo w przeciwnym razie nie kupisz połowy z potrzebnych rzeczy. Pomimo prób organizacji, planowania nadal w Twoim słowniku dominuje słowo PÓŹNIEJ?
Ile jeszcze razy to powiesz?
Odkładamy wszystko na później, a kiedy nadchodzi, to później dociera do nas, że siedzimy w pracy 8-12 godzin, żeby potem cieszyć się wolnym popołudniem. A właściwie jego kilkoma godzinami, bo przecież musimy iść jeszcze spać. Nasza praca to zazwyczaj dni od poniedziałku do piątku, albo do soboty. Na odpoczynek zostaje nam więc jeden, góra dwa dni. Pracujemy do 60, albo 65 roku życia, więc najpiękniejsze dni spędzamy na nieustannej gonitwie. Pracujemy 12 miesięcy w roku, żeby móc wziąć kilkanaście dni urlopu. Kiedy zachorujemy, nasze zwolnienie lekarskie nie zawsze jest mile widziane. Oszczędzamy na czarną godzinę, żeby przekonać się, że inflacja zjadła większość naszego dobytku…
Odkładanie na później nie zawsze wychodzi nam na dobre. Jeśli codziennie dokonujemy wyboru, co zrobić w pierwszej kolejności, a co może jeszcze poczekać, to najczęściej wybieramy to, co dotyczy naszej pracy, co dotyczy naszych bliskich, co jest związane z przeżyciem, z codzienną egzystencją. Skupiamy się na tym, co daje nam zarobek, z czego korzystamy i co zrobić, żeby nie narazić się innym. A co odkładamy na później? Oczywiście sprawy dotyczące nas samych. Wszystko co jest związane z naszym własnym szczęściem. To, co ma uszczęśliwić nas samych, jest gdzieś na końcu całej listy zadań do zrobienia.
Nie odkładaj siebie na później
Jak już zdarzy nam się poświecić za dużo czasu na własne przyjemności, to budzą się w nas wyrzuty sumienia. Bo przecież możemy stracić premię, sympatię innych osób, narazić się na gniew, bo odważyliśmy się postawić na swoim. Tymczasem jesteśmy nieświadomi tego, że odkładając siebie, na później popełniamy wielki błąd. Czujemy się wciąż niedowartościowani, rozdrażnieni. Wydaje nam się, że wszyscy dookoła mają dużo lepiej niż my. Że powodzi im się lepiej, że są bardziej szczęśliwi. Możliwe, że tak właśnie jest. I to w dużej mierze na nasze własne życzenie.
Nie możemy podporządkować swojego życia innym – nie możemy pozwalać, żeby inni mówili, co i jak mamy robić. Nie możemy pozwalać, żeby praca przysłaniała cały nasz świat. Jest ważna, potrzebujemy jej, ale jak będziemy, wypaleni zawodowo, to nie będziemy do niczego przydatni. Jeśli inni będą decydować kiedy i jak będziemy odpoczywać, to zatracimy samych siebie. Nie wyjdzie nam to na dobre. Pora zrobić to samo, co robi wiosna każdego roku – obudzić się na nowo.
Zapamiętaj
A teraz usiądź wygodnie, zaparz kubek ulubionej kawy herbaty i zastanów się. Wszystko odkładasz na później? Powyższy tekst jest również o Tobie? Zapamiętaj, że PÓŹNIEJ:
Później? Kawa będzie niestety zimna.
Później? Cele i priorytety ulegają zmianie.
Później? Będzie już inny dzień, inna data, inny rok.
Później? Zdrowie już nie będzie takie samo.
Później? Dzieci przestaną być dziećmi.
Później? Rodzice nie będą już mieć tych lat, co mają teraz.
Później? Zapomnisz, co komu obiecałeś.
Później? Dzień zamieni się w noc.
Później? Nie będzie już przyjaciół.
Później? Będzie już inna pora roku.
Później? Zadzwonisz, ale czy ktoś odbierze…
Później? Życie dobiegnie końca,
Później…? Kiedy zrozumiesz, że może nie być już żadnego więcej PÓŹNIEJ… Życie to podróż – nie odkładaj jej na później i ŻYJ!
Piękny,mądry,wartościowy tekst 😍🥰😘Brawa dla autorki 😘