Jest rok 2009, a ja – referent ds. turystyki, dumnie klikam w klawiaturę komputera w mojej wymarzonej firmie, która już dzisiaj nie istnieje. Zarówno klawiatura, jak i firma. Upadły głośno i dawno temu, powodując stres i rozżalenie wielu podróżujących globtroterów, którzy kupowali wakacje, w tym miejscu. Zaczyna lecieć wszystkim absolutnie dobrze znany tekst w radio:
Life is a my-stery
Everyone must stand a-lone…
No i teraz, kto nie zanucił tego kawałka? Kto nie miał tego w głowie wtedy, ale i dziś, czytając to? Uśmiechałam się i śpiewałam pod nosem, a szefowa działu przechadzająca się obok mojego biurka oceniła mnie spojrzeniem i powiedziała: Szkoda, że Twój gust muzyczny nie jest tak nienaganny jak Twoja praca, moje dziecko.
Że co przepraszam? To mnie zszokowało! Oczywiście nie miałam na myśli swojego gustu muzycznego, tylko to, że przecież nie byłam już dzieckiem, miałam dwadzieścia jeden lat! Zapytałam z irytacją: O co Ci chodzi, Marta?
— Madonna? Przecież ona nie potrafi śpiewać! Ma taki dziwny głos. — odpowiedziała
Wybałuszyłam oczy i nie dowierzałam. Kto jak kto, ale Madonna to niepodważalny… no właśnie, co? Czy talent muzyczny? Czy wokalny? Czy może wizerunkowy? Czy ona ma ten głos? Wtedy nie myślałam o tym zbyt wiele, po prostu lubiłam jej piosenki, rymowały się i dobrze się przy nich tańczyło. Były chwytliwe.
— A spróbuj posłuchać Tiny — powiedziała Marta.
— Kogo?
Podróż w przeszłość
Tina Turner, która tak naprawdę nazywała się Anna Mae Bullock, pojawiła się w moim życiu bardzo niespodziewanie, powodując ciarki na całym ciele, gdy zabrzmiał jej słynny utwór Proud Mary. Miała niesamowity głos, który wypełniał przestrzeń, nie tylko w rozumieniu pomieszczenia, ale także w moim wnętrzu. Co za niezapomniane doświadczenie, gdy poznałam jej przełomowy album Private Dancer.
Jej muzyka i siła zostały ze mną na długo. Kiedy zrozumiałam, kto ma ten głos i umie śpiewać, umieściłam Tinę w kategorii najpotężniejszych kobiet na świecie. Jej brzmienie było pełne emocji, energia na scenie niezrównana. Była też symbolem siły i determinacji dla wielu kobiet, nie tylko ze względu na jej talent, ale za jej niezależność i zdolność do przezwyciężania trudności.
Kłody pod nogi przez całe życie
Pokonała wiele przeszkód i przetrwała ogromne trudności w swoim życiu. Jej kariera muzyczna była związana z burzliwym związkiem — Ike Turner, były mąż i partner piosenkarki był przemocowcem. Podobnie jak w dzieciństwie jej ojciec, wobec matki. Czuła jednak wdzięczność za opiekę, jaką obdarzył ją i jej dziecko, które urodziła w wieku zaledwie 18 lat, a jego biologiczny ojciec zawinął się i ślad po nim zaginął.
Tak więc tkwiła w toksycznym związku przez długie lata, godząc się na straszne traktowanie. Na szczęście udało jej się uciec i to w rozumieniu dosłownym, bo jak czytamy w różnego rodzaju magazynach, posiniaczona, zakrwawiona i zapłakana poprosiła właściciela najbliższego motelu, gdzie udało jej się uciec, aby ją przenocował i ukrył. Kolejne miesiące, a nawet lata, były podnoszeniem się z traumy psychicznie, fizycznie, ale też i finansowo. Niestety nie miała wielu środków do życia.
What’s Love Got to Do with It
Chciała kochać i być kochana. Kto nie chce? Ale los układał się dla niej zupełnie inaczej. Pomimo trudnych doświadczeń, Tina nie tylko odbudowała swoje życie, ale także osiągnęła ogromny sukces jako solowa artystka. Jej piosenki, takie jak What’s Love Got to Do with It, Simply the Best i Private Dancer, zdobyły serca milionów ludzi na całym świecie. Jej występy na scenie były pełne pasji, dynamiki i wspaniałego wokalu, przyciągając tłumy i inspirując kolejne pokolenia artystów.
W późniejszym życiu borykała się z wieloma chorobami, ale chyba największym ciosem w serce było pochowanie jej synów. Nie wyobrażam sobie większej tragedii, niezależnie od okoliczności. Jeden popełnił samobójstwo, a drugiego zabrał od niej nowotwór.
Siła kobiet
Jako ikona stylu i mody, Tina Turner nie tylko wpływała na świat muzyki, ale także na świat mody. Jej charakterystyczne stroje, wysokie obcasy i wyrazisty wizerunek stały się nieodłącznym elementem jej marki. Była uosobieniem silnej i niezależnej kobiety, która nie bała się wyrazić swojej osobowości i stanowczości.
Ważnym elementem sukcesu Tiny Turner była jej autentyczność. Jej teksty opowiadały o życiowych doświadczeniach i emocjach, co przyciągało słuchaczy i nadawało jej muzyce głębię i autentyczność. Nie tylko była wspaniałą wokalistką, ale także artystką, która poruszała serca słuchaczy i angażowała ich emocjonalnie. Jej koncert w Rio de Janeiro w 1988 roku zgromadził ponad 180 tysięcy widzów, czym ustanowiła rekord Guinnessa
Dziś. Ona i ja.
Dzisiaj, kiedy wspominam Tinę Turner i jej niezapomniane utwory, czuję wdzięczność za to, że miała tak ogromny wpływ na muzykę i kulturę, ale też i na mnie. Nie bała się być sobą. Akceptowała w pełni swój wiek i ciało, występując już jako babcia Tina i nadal powalając na kolana tysiące. Tak jak ona, i ja też zostałam mamą dwójki chłopców. Podobnie jak Tina, musiałam wyjść z trudnej relacji, gdzie przemoc była na porządku dziennym, a mój lęk i wstyd oplatały dzień i noc, zlewające się w całość, nie pozwalając mi uciec.
Doskonale rozumiałam, czytając jej biografię, dlaczego decydowała się w tym trwać i jak ciężko było wyjść z tej toksycznej patologii. Choroby i odejścia najbliższych potrafiły mnie rozwalać doszczętnie, jednak nie byli to ani moi rodzice, ani rodzeństwo, ani własne dzieci, jak w jej przypadku. I nie jest to licytacja czy określanie kto miał gorzej, po prostu była przy mnie i trwała ze swoimi Simply the best utworami, które dodawały mi siłę! A świadomość, że da się z tego wyjść na jej przykładzie, bardzo mi pomagała.
Siła nie polega na unikaniu błędów, ale na tym, jak się z nich wychodzi.
To motto towarzyszy mi przez całe życie i przypomina mi, że siła wewnętrzna i determinacja mogą pokonać wszelkie przeciwności. Uwielbiałam jej energetyczne występy na ekranie, potrafiła inspirować mnie do bycia odważną i wyrażania siebie. Przypominając sobie jej muzykę i historię, jestem przekonana, że jej dziedzictwo będzie trwać, przekazując przesłanie o sile, pasji i odwadze dla kolejnych pokoleń.
Jest dla mnie ikoną nie tylko ze względu na swoje osiągnięcia artystyczne. Jej historia jest przypomnieniem o sile, która może tkwić w każdym z nas, o możliwościach, które kryją się w naszych wnętrzach, czekając tylko na odkrycie. Gdybym miała zmienić coś w swoim życiu, nie zmieniłabym niczego. Każda trudność, którą przeżyłam, sprawiła, że jestem tym, kim jestem dzisiaj. To było moje przeznaczenie, by być silną i niezależną kobietą.
Kiedy po wielu latach kariery, Tina Turner zdecydowała się przejść na zasłużoną emeryturę, jej odejście ze sceny było dla mnie ogromnym smutkiem. Jednak, jak sama Tina powiedziała: Prawdziwa siła polega na tym, żeby wiedzieć, kiedy odejść. Być może i teraz czuła, że to już jej moment, aby odpocząć? Słucham właśnie jej utworów i piszę. Zapalam świeczkę i uśmiecham się do niej, patrząc w górę.
Wielkie marzenia
Poświęć się swoim marzeniom, bo to jest jedyne, co naprawdę ma znaczenie – mówi cytat na ścianie mojego gabinetu, jej cytat. Piszę więc i poświęca się temu, bo kocham to robić, nawet jeśli jest 6:15 rano, a moje dzieci drą się wniebogłosy, gdzie są ich parówki?! (Tak, tak, parówki czasami też daję.)
Wiem, że jej wpływ na mnie, ale i dziedzictwo będą trwać wiecznie. Chociaż kochanie siebie przyszło mi dużo później odkryć i nadal pracuję nad tym bardzo mocno, to wiem, że nikt inny nie może kochać mnie bardziej i lepiej niż ja sama. Ba! Nie będę w stanie dać się nikomu kochać, jeśli sama nie pokocham siebie. Robię więc to, a pierwszy raz Tina wspomniała o tym i zostało to ze mną na zawsze. Kochaj siebie tak mocno, jak chciałbyś, żeby ktoś inny Cię kochał
Warto zawsze pamiętać o tym, że każdy z nas ma w sobie niezwykłą moc i potencjał do osiągnięcia swoich marzeń. Dlatego, niech nasze życie będzie pełne energii, miłości, a nasze kroki niech będą prowadzić nas w kierunku naszych największych marzeń.
We are simply the best!